Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skrzyłasięślina.Uśmiechałsię.Patrzyłmiprostowoczy.
Mogłemmiećwtedyroklubniewielewięcej.Leżałem
naniebieskimkocuwbiałąkratęispoglądałemprzez
szczeblełóżka.Naszespojrzeniasięspotkały.
Andrzejekwyciągnąłdomniedłoń.Dotknąłmojej
twarzy,ajegouśmiechstałsięjeszczeszerszy.Stał,choć
wydajemisię,żedrugądłoniąmusiałzapieraćsię
ołóżko.Utrzymywałrównowagę.
Niepamiętam,bybyliprzynasmatkalubojciec.
Właściwieniepamiętamnicwięcej.Scenasiękończy.
Pierwszyobrazekzmojegożycianiezawierazbytwiele
treści.Gdyopowiadałemonimpsychiatrom,wzruszali
ramionamiiprzechodzilidodalszychpytań.
Wtedyprzeraziłamniepewnamyśl.
Aco,jeślimojepierwszewspomnieniejesttylko
wytworemfantazji?Co,jeżelimójbratwcaletaknie
wyglądał?
Roztrząsałemkwestięwielerazy.Wielerazybez
powodzeniaszukałemjakiejkolwiekfotografii.
Iwieszco,mojadroga?Terazjużrozumiem,żetonie
mażadnegoznaczenia.Absolutnieżadnego.Mogłobybyć
mismutno,żemojeżyciepotoczyłosięwtaki,anieinny
sposób.Mógłbymmiećpretensjedoświataiszukać
winnych.
Nieobecnychrodziców?
Brata?
Śmierci,którapojawiłasięblada,wbrudnychmajtkach
ifioletowejpodomce?
Tak.Zjakiegośpunktuwidzeniawszystkomożna
zrzucićwłaśnienaśmierć.Wbrewtemu,comówią,ona
wcaleniestanowirozwiązaniawszystkichproblemów.
Jestzaledwieichpoczątkiem.
Śmierć.
Towarzyszyłamicałeżycie,choćnigdyniebyłatak
blisko,jakteraz.Porazpierwszybojęsięjej.Uwieszasię
namnieichcemniepocałować.