Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niesłyszała,bowcześniejprzerwałapołączenie.
Annawstałazłóżka.Całkiemjużrozbudzonaipocieszona
wiadomością,żeEwadotarłabezprzeszkóddodomu,raźnym
krokiemruszyładołazienki.Zdjęławczorajsząpodkoszulkęiweszła
podprysznic.Odkręciłakraniustabilizowałatemperaturęwody.
–Tak,tegomibyłotrzeba–powiedziałasamadosiebie,gdy
ciepłospłynęłonajejnagieciało.Stałapodrozgrzewającym
strumieniemwodyjeszczeprzezchwilę,zanimsięnamydliła.
Wspominaławczorajszywieczór.Byłomiło,bezdwóchzdań.Jednak
oilezEwąwidywałysięczęściejiwciążnadawałynatejsamejfali,
otyleDominika,przezwyprowadzkędoGdyni,straciłajużznimiten
przelot.Gdystudiowały,mimożenaróżnychkierunkach,rozumiały
sięnaprawdębezsłów.Wczorajjużtakniebyło.Każda,
cooczywiste,podążyłaswojądrogążyciową.Dominikaopowiadała
niemalcałyczasoprojektach,którerozwija.Ewaosprawach,
októrych–jakwielokrotniezaznaczała–niepowinnanawet
wspominać.
–Musiałabymcięzabić,gdybymcizdradziłatętajemnicę
–powtórzyłanapewnozpięćrazy,jakniewięcej.Annatylkokiwała
głowązdezaprobatą,słyszącporazkolejnytenczerstwytekst
zjakiegośfilmu.Odziwo,niewpadławfurię,mimożekilkakrotnie
wszystkosięwniejgotowało.Gotowało,jednakniewykipiało.
Wkońcubyłazkumpelaminababskimwieczorze.Atenrządzisię
swoimiprawami.
Wyszłaspodprysznicazrelaksowana.Ustaliłazeswoim
wewnętrznym„ja”,żenieżałujetegowyjazdu.Nawetjeślibyłtrochę
nudny,tonieżałuje.Niewiedziała,żejeszczezanimzejdzie
naśniadanie,niebędziemogłamówićojakiejkolwieknudzie.
***
GdykomisarzRadekDrozdowski,zwanyprzezkolegów
Drozdem,wszedłdopokojuhotelowego,omalniezwymiotował.
Obraz,któryukazałsięjegooczom,napewnobyłnajbardziej
przerażającymwidokiemwjegożyciu.Zdawałomusię,żecałe
pomieszczeniejestskąpanewkrwi.Toniebyłoprawdą.Leczzawodne
ludzkieokoczasemwidzito,czegowrzeczywistościniema.Krew,
owszem,była–itowznacznejilości–nafotelustojącymnieopodal
dużych,zaczynającychsięprzysamejpodłodzeprzesuwnychdrzwi