Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnnaKrolenniebardzolubiłaczekać.Jejenergicznaosobowość
dałaosobieznaćzarazpowciśnięciuguzikaprzywołującegowindę.
Ponieważtaniechciałazjechaćnaparter,gdzieserwowanośniadanie,
anawyświetlaczunaddrzwiamiwciążpojawiałysięliczbywiększe
odzera,domyśliłasię,żedźwigzbierapasażerówzróżnychpięter.
Spojrzałanachwilęwstronęparkingu.Byłznakomiciewidocznyprzez
całąprzeszklonąścianęnowoczesnegobudynkuhotelu.Zauważyła
tylkojedenoznakowanysamochódpolicyjny.Spryt
nie,pomyślała.
Niechcąsiaćpanikiwśródgości.Windawciążnieprzyjeżdżała.Anna
sięzniecierpliwiłaipostanowiłapójśćnapiechotę.Ledwie
kilkadziesiątsekundpóźniejbyłajużnatrzecimpiętrze,naktórym
mieszkałainaktórymgośćzpokojuobokzostałzabity.Wszystko
robiłaszybko.Leczzarazemdokładnie.Prawdopodobniedlatego,
żetaknauczyłwdzieciństwieojciec,tajemniczapostać,która
zniknęłazjejżycia,gdymiałapiętnaścielat.Byćmożezawszelką
cenęstarałasiębyćwciążcóreczkątatusia.Dlatego,takjak
onwprzeszłości,działałazjednejstronyimpulsywnie,zdrugiej
dokładnieimetodycznie.Tosprawiało,żeniemiałazbytwielu
znajomychwśródkobiet,którenaogółbyłydlaniejniekonkretne.Ona
zaśoczekiwałaodludzi(takżeodtych,zktórymisięznałabliżej)
logikiinieowijanianiczegowbawełnę.Chciałaznaćprawdę,nawet
jeślitabyłaniewygodna.Byćmożewłaśniedlategobyłaznakomitą
dziennikarką.
Jaktam,paniekomisarzu,jużpanniebędziepodchodziłdomnie
jakdojeża?spytała,gdytylkozobaczyłaDrozdowskiego.
NiepodchodziłemdopanijakdojeżazaprzeczyłRadek.
Oczywiście,takcośpalnęłambezsensumachnęłaręką.
Chciałamsiędowiedzieć,czydzwonilidopanazABW?
Dzwonili.Musipanimiećniezłechody.
No,faktyczniewychodziłamtechodyprzezkilkalatstudiówztą,
któradopanadzwoniłaprzyznałamurację.Aledorzeczy.Mogę
siępanuprzydać.
Tak?zdziwiłsię.
Anotak.Słyszałamwnocygłośnewrzaskiztegopokoju
powiedziałaAnna.Ktośwykrzykiwałpierwszeprzykazanie.
Tociekawe…NawetbardzozamyśliłsięDrozdowski.
Owszem,zwłaszczażeniepasujetopanudokoncepcji
zterrorystami,co?
Skądpaniwie?zdziwiłsięispojrzałnaniązzaciekawieniem.
Paniekomisarzu,jatylkotakwyglądam.Alepoduroczą