Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iodezwałasię:
Kjong,zadużopalisz.Choćoczywiścierozumiem
twójniepokójito,żemusiszgowydmuchaćwraz
zdymem…-najejtwarzymalowałsięwyrazpowagi.
Proszę,posłuchajmnie,mojadroga.Wiesz,
żetowszystkoniejestważne.Wżyciutakimjaknasze,
spędzanymnadostarczaniuuciechkażdemu,kto
zatozapłaci,tojednakmysameodpowiadamyzato,
corobimy,chociażten,ktonaskupuje,postokroć
bardziejzasługujenapotępienie.Tenświatźlenas
traktuje,awyglądanato,żeinatamtymniebędzie
lepiej.
Mówiłatak,pochłoniętawłasnymisłowami,
usadowiwszysięwygodniejirozrzuciwszywroztargnieniu
kartydookoła.
OmiłosiernaKwanym4,miejnaswswojejopiece.
Wiesz,kochana,dziśjestświętoUrodzinBuddy
iusłyszałam,żemabyćspecjalnauroczystość
wświątyni.Możebyśmypóźniejtamposzły?Podobno
kobietymająutworzyćprocesjęzpochodniami.Namu
Amithabul.
KjongbardzoczęstosłyszałapodobnesłowazustSwej
przyjaciółkiinigdynieprzywiązywaładonichwiększej
wagi.Czekała,służącyprzyniesiepapierosy
iodpowiadałazroztargnieniem:
KażdydesperackoczepiasięBuddy,aletonie
miejscedlamnie.
Zawszetakcyniczniereagujesznato,comówię
-odparłaurażonymtonemjejprzyjaciółkaidodała:
-Pewnegodnia…
Chociażniebyławykształcona,uwielbiałaprawić
kazaniaiprzeplatałajegęstocytatamizsutrbuddyjskich.
ZawszewtakichsytuacjachKjongczułanieprzepartą
pokusępowiedzeniajejczegośnieprzyjemnego
ibolesnego,hamowałasięjednakostatecznieiprzełykała
cisnącesięnaustazłośliwesłowa.Jejprzyjaciółka