Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
trapomógłnatyle,żedałaradęstaćwoczekiwaniu
naichkolej.
Nikolaodzyskałasiły,zatowKrzykapragnienieude-
rzyłozezdwojonąmocą.Jaknazłość,całądrogęmusie-
liiśćwpalącymsłońcu,copogarszałoichitakkiepską
sytuację.
Możetrzebabyłonieprzychodzićprzedczasem?po-
myślał.Zerknąłzasiebieiodrazuwiedział,żetakieroz-
wiązaniebyłobyjeszczegorsze.Sznurludziciągnąłsię
zadawnecentrumhandlowePolskaWełna,aKrzyk
mógłsięzałożyć,żetowcaleniejestkoniec.
Pić!
Spróbowałoblizaćjęzykiemspierzchniętewargi,
aleefektbyłtaki,jakbypotarłponichpapieremścier-
nym.
Chcącodwrócićuwagęodcorazbardziejdojmują-
cegopragnienia,zacząłszacowaćliczbęoczekujących,
licząckolejnegrupkioddzieloneodsobieprzepisową
odległościądwóchipółmetra.Większośćrodzinskła-
dałasięztrzechosób,alewbliskimsąsiedztwieza-
uważyłteżsporosamotnychpar.Częśćznichmogła
posiadaćdziecimłodszeniżsiedmioletnieatebyły
zwolnionezobecnościnaegzekucjiresztanależała
pewniedotegogronaszczęśliwców,którzydziennymi
przydziałamirodzinnymimoglidysponowaćjedynie
wedwójkę.
ZmyśląKrzyknajpierwspojrzałnapustąbutelkę
trzymanąwdłoni,potemnaNikolę.Zrugałsięwgłowie
zaniepoprawnemyśli.Przecieżtoniejejwina,żepo-
jawiłasięnaświecie.Ktomógłwtedyprzypuszczać,
żekilkalatpóźniejstanieonnajpierwnaprogujednej
7