Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Onibezczelni,proszępana.
Tojedenzwielumoichrozmówcówniepogodzony
zrzeczywistością.Samnierazdziwięsięsobie,żesłuchająctych
lamentów,utrzymujępowagę,jakoczekiwałodswoichpoddanychcar
PiotrWielki,żebyzachowywali„wyglądlichyidurnowaty,tak
byswoimpojmowaniemsprawyniepeszyć”.Tematstudiówdla
pewnejczęścistarszyznyadwokackiejbyłsposobnością,byokazać
swojąwyższość.Itoniejesttak,żeargumenty,któreprzedstawiali,
byłyzupełniepozbawionepodstaw.
Kiedyopowiadalioswoichprofesorach,wyczuwałemolbrzymi
szacunek.Uśmiechalisię,jakbywspominaliukochanegodziadkaalbo
pierwsząmiłość.PewienadwokatzWielkopolski,dziśjużemeryt,
dostarczyłmisporociekawychhistorii,którewykorzystujęwtej
książce.Jednegozprofesorówwspominałtak:
Wiesz,Arturmimożenieprzeszliśmynigdyna„ty”,wali
mipoimieniupokolenieprofesorów,którejapamiętam,gdzieś
zniknęło.Wzasadziedodajeponamyśletoonizaczęlichyba
znikaćrównoleglezkońcemmoichstudiów.
Notak.Nibymówimyoprofesorach,alewcentrumjeston!
TakiRadwański,Ziembiński.Wiesz,jakmówili
naZiembińskiego?Jednymtchemwymieniadwóchtuzówprofesury
poznańskiej,byzadaćpodchwytliwepytanie.
Gandhi?
Gandhi,oczywiście.
Uff.Dobrze,żetylewiem.
ComogępowiedziećoZiembińskim?pytasamsiebiepochwili
pauzy,choćprzecieżotoniepytałem.Woczachmecenasakręcisię
łza,anazmaltretowanejtwarzymalujesięożywczyuśmiech.
Touśmiechdziecka.Bardzomnielubił.
Nooczywiście.Zcałąpewnością,przecieżmecenasalubią,lubili
ibędąlubićwszyscy!
Amożnawiedziećdlaczego?
Pamiętam,jaknapierwszychzajęciachzłapałmniezatyłgłowy.
Otutaj.Odwracagłowę,ajednocześniedotykasięrękągdzieśztyłu
sklepieniaczaszki.Bowidzisz,każdyczłowiekmaztyłutakiguz
logiczny,znaczyprofesortaknatomiejscenagłowiemówił,totaki