Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dopieropodwóchdniachdotarłodomnie,cosięwydarzyło
natympoluminowym.Siedziałamwczajchanieiniemogłamzbliżyć
doustkubkazherbatą.Wszystkomisięwylewało,ręcemisiętrzęsły.
Niewiedziałam,cosięzemnądzieje.Tonieopisaneuczucieznaleźć
sięnagranicyżyciaiśmierci.Myślę,żeczłowiekwówczasrodzisię
porazdrugi.
Kabulw2002roku,kilkamiesięcypoodsunięciuodwładzy
talibów,przypominałmifotografiepowojennejWarszawy.Ogrom
zniszczeń,ostrzelaneściany,kikutydomów.Wśródtychruin
rozczochranedzieci,bieda,płacz,brud.Kiedypodchodziłamdoludzi
wruinach,trochęsiębałamnapoczątku.Obawiałamsię,comoże
mniespotkaćzestronyafgańskiejludności,żyjącychnaulicykobiet.
Ichtwarzebyłyszorstkie,zacięte,pochmurne.
Przełamywałamswójopór,podchodziłamimówiłam:Salam
alejkum!Szomachobhasti?Szomaczetorihasti,dżurhasti?Tak
zawszesięzwracamdonieznajomych,takimkurtuazyjnym
zapytaniem:Jaksięczujesz?Jaksięmasz?Czywszystkodobrze?
Odpowiedźjestzazwyczajtasama:Aaa,szomahonomchobhasti?
Szomaczetorihasti,dżurhasti?Totakisposób,żebyprzełamać
pierwszelody.Itowystarczało,żebynaszeoczysięodnalazły,żeby
wtychdzikichtwarzachzobaczyćpragnieniespotkaniazdrugim
człowiekiem.Siadaliśmynaruinach,zdarzałosię,żektośprzytulałsię
domnieipłakał.
KiedywkabulskiejdzielnicyGozargodotarłamdorumowiska
liceumdladziewcząt,którekiedyśczęstoodwiedzałam,bypoznać
młodeAfganki,zobaczyłamzburzoneściany,wypalonegranatami
wnętrza.Czułamniemoc.Zrozpaczyschowałamtwarzwdłoniach.
Inagleztychzadymionychczeluściktośzawołałciepłymgłosem.Nie
wierzyłamwłasnymoczom.TobyłamojaprzyjaciółkaHolia.Zrobiłam
kilkakroków,poczymznieruchomiałam.Przedemnątylkozgliszcza,
aonamachała,stojącnakrawędzipiętra.Pogiętestalowepręty