Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przejechaliśmypolamiprzezzielonągranicę.
–Ażcizazdroszczę…Miałeśwesołeżycie.
–Zależyodpunktuwidzenia–wzruszyłramionami.–Eew,
cobyśpowiedziałanawspólnąpracę,przyłapaniutychdrani?
–zapytał.
–Co?–momentalnieprzestałasięśmiać.–Niebardzo
rozumiem?
–Wiem,żecięzaskoczyłem,ale…
–Nie.Cotymówisz.Jajestempoprzeciwnejstroniebarykady
–wyjaśniła.
–Tonieto…Jateż,aleitakzamierzam,torobić,
a…przydałabymisiępomoctakiejspecjalistki,jakty.
–Keram…Możemysięprzyjaźnić…Byćkumplami,ale…
–Dobrze.Przepraszam.Niechcę…
–Wporządku.Ażtakniepotrzebujępieniędzy…–przerwała
isięzamyśliła.–Oilewogólebędęichpotrzebowała.Nie
–powiedziałazdecydowanie.
–Rozumiem.Taktylkozapytałem,boprzyszłomidogłowy
–wzruszyłramionami.–Mogęcośopowiedzieć?–zapytał–Nie.Już
niebędę…Chciałemcipowiedzieć,jakjatowidzę.
–Powiedziećmożesz…Czemunie–zgodziłasię.
–Tybyśnamierzałatakichcwaniaczków,potemzabezpieczała
teren…Wiesz…Kamery,czujniki,ajabioręnasiebiepojmaniekogoś
takiegoidostarczeniegozakratki.Ciebieniktztymniepowiąże
–zapewnił.
–No…Dopewnegomomentu–uśmiechnęłasię.–Chociaż…
–niedokończyła.