Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wprowadzenie
Wpierwszychpromieniachświtudługicadillacsunął
ulicamimiasta.Pięćmoichdziwektrajlowałojakpijane
sroczki.Jechałoodnichtym,czymjedzieodpracownic
ulicypociężkoprzepracowanejnocy.Mójnostrawił
wewnętrznyogień,karazanieumiarkowanesnifowanie
koksu.
Nosmipłonął,asztynkdziwekipalonegoprzeznie
zielskaharatałmójmózgunasadyjakpodstępne
lancety.Byłemwfatalnymnastrojupomimogrubego
zwitkahajsuupchniętegodoschowkanarękawiczki.
–Kurwa,czysiętamktóraśzesrała,czyjak?
–ryknąłem,kierującnawiewnasiebie.
Zapadłacisza.WreszcieRachel,filarmojejstajni,
odparłaprzymilnymgłosikiem:
–Niktsiętutajniezesrał,kochanie.Harowałyśmyprzez
całąnoc,awautachfrajerówniema,niestety,bidetów.
Tyrałyśmydlaciebie,atensmródtosztynknaszych
kurewskichzadków.
Uśmiechnąłemsięoduchadoucha,rzeczjasnatylko
wduchu.Dobryalfonsskrywaswojeuczuciapod
pancerzem,amójpancerzmiałpowłokęzlodu.
Słysząc,jakRachelrobisobiezemniepodśmiechujki,
dziwkizaczęłychichotać.Alfonslubi,gdyjegodziwkisię
śmieją,bowie,żetrzymajenapasku.
Zaparkowałemfuręprzedhotelem,wktórym
mieszkałaKim,mójnajnowszynabytek,chlubamojej
stajni.Marzyłemtylkoojednym:żebyjużrozwieźćdziwki
podomach,wrócićdohoteluiwświętymspokojuleczyć
nosokładamizkoksu.Dobryalfonsczujesięnajlepiej
wewłasnymtowarzystwie.Bogateżyciewewnętrzne