Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
własności.
Dodiabła.Mimowszystkotedziewczynyzasługują
nacoślepszego.
To,corobię,jeste.Cholerniepokręcone.
Aprzecieżniejestemtakimfacetem.Tylkodupek
nadziewaizwiewa.Kiedyśbezlitośniestłukłbymtakiego
kutasajakjazostałybykrew,miazgaiproszek.
Spytajciemnie,czysięprzejmuję.
Nimmojaostatniapomyłkasiębudzi,zbieram
rozrzuconerzeczyiubieramsięwpośpiechu.Koszulę
mamzmiętą,podartąipoplamionąszminkąiwhiskey.
Niezawracamsobiegłowyzapinaniemspodni.Nie
wiążęwojskowychbutów.Zwyglądujestemtym,czym
jestemwrzeczywistości:skacowanymśmieciem,który
mógłbyuchodzićzazombi.Wychodzęzmieszkania
iuświadamiamsobie,żeznajdujęsięnapierwszym
piętrzejakiegośbloku.Rozglądamsiępoprzyległym
parkingu,aleniewidzęnawetśladuswojego
samochodu.
Jaksiętudostałem,udiabła?
Pamiętam,żeposzedłemdoklubunocnego,waliłem
jednegozadrugim,tańczyłemzjakąśbrunetką,znowu
waliłemiOkej,wpakowałemsiędojejmałegosedana.
Byłemzbytzalany,żebyprowadzić.Terazmuszęwrócić
doklubunapiechotę,boniemapieprzonejmowy,
żebymobudziłswojązdobyczipoprosiłopodwózkę.
Musiałbymodpowiedziećnapytaniadotyczącemoich
nieistniejącychzamiarów.
Kiedyidęchodnikiem,powietrzejestcieplejszeniż
zwykle,ostatnieśladyzimyustępująprzedwiosną.
Słońcewschodzi,rozpalającniebowszelkimiodcieniami