Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
śmierci.Nigdyniewidziałemświadka,leczAliiCole
widzieli,wiemzatem,żetomożliwe.AlemojejKatnie
majużodczterechmiesięcyinigdynietrzymałabysię
zdalaodemnietakdługo,gdybymogłasiępojawić.
Wkażdymrazienierozmyślnie.Więcmożejest
świadkiem,alemożenie.Nawetmójpokawałkowany
umysłzażądałbylogicznegowyjaśnieniaobecnościowej
halucynacji.
Nieprzejmujęsiętym.Jesttutaj,zemną,itylkotosię
liczy.
–Chceszmipomóc–mówię,amojesłowabrzmiąjak
chrzęstżwiru.–Zostańzemną.Nieopuszczajmnie.
Cmoka.
–Myślisztylkoosobie.–Okrążamnie,takjakzwykła
torobić,udając,żejestdrapieżnikiem,którywybrał
sobiewieczornyposiłek.Coś,czegonauczyłasięode
mnie.–Wiem,żetrudnocibyłosięzemnąrozstać.
Komuniebyłobytrudno?Jestemniesamowita!Ale,
orany,niespodziewałamsię,żetakbardzosię
rozkleisz.Kiedyśspożywałeśpierwszorzędnyfilet,
aterazzadawalaszsięodpadkaminiewiadomego
pochodzenia.
Totypowedlaniej–takokreślićmójwianuszek
dziewczyn.Pochylamgłowę,zawstydzonywłasnym
zachowaniem.Niewystarcząnawettysięczne
przeprosiny.
–Przykromi,kotku.Takmiprzykro.OdeszłaśMyślę,
żepróbowałemukaraćnasobydwoje.Alenienawidzę
tego,co
Uciszamniegestempodniesionejdłoni.
–Dosyć.Niechcęsłuchaćtwoichwymówek.Niszczysz