Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cóżmogępowiedzieć.Przykromi,żepadłonaciebie.
–Uśmiechamsięsłodko,poczymcelujękolanemprostowjego
krocze.
Kumojemuzaskoczeniujestszybszy,zupełniejakbyczytał
wmoichmyślach.Blokujemnieiprzygniatadościany,napierając
namniezogromnąsiłąistanowczością.Czujęzaplecami
nieprzyjemny,chropowatymuriprzeszywającybólpleców,bocienka
bluzaniezamortyzowałauderzenia.Cholera,teraznaprawdępanikuję.
Okazujesię,żebiałykołnierzykjestcałkiemdobrzezbudowany.
Pozatymcośdziwnegodziejesięzmoimciałem,kiedynamnie
napiera.Robisięmiękkieiuległe,jakbychciałomusiępoddać,
aprzecieżtokompletniedomnieniepodobne.Wsytuacjachtakichjak
tawłączamisięinstynktprzetrwania–nogiażrwąsiędoucieczki,
aręcedowalki.Tymrazemjestinaczej.
Mamwrażenie,żepowietrzedookołanieznajomegojestjakby
naelektryzowane,zupełniejakprzedletniąburzą.Toplusmęskie
perfumysprawia,żekręcimisięwgłowie.Jeszczebardziejtracę
władzęnadswoimciałem,choćprzecieżpowinnambyćczujna.
–Takajesteśsprytna?–warczymidoucha.
Tojużrobisięnudne,tejegopytania.Bawisięwzłegopolicjanta
imyśli,żemnienastraszy,alezałożęsię,żetodlaniegokompletnie
nowasytuacja.Jamampewnedoświadczenie,niestety.Jaktomówią:
niemylisiętylkoten,ktonicnierobi.
–Chciałemcidarować,alezmieniłemzdanie.
–Icomitutajzrobisz?Jestśrodekdnia,naulicypełnoludzi.
–Patrzęnaniegowyzywająco,zdmuchujączoczukosmykizadługiej
grzywki.Zgrywamtwardą,choćstrachpodstępniewkradasię
domojegokrwiobieguisprawia,żesercewalimijakszalone.
–Poważnie?Akurattutajnikogoniewidzę.–Rozglądasię
znudzonyiuśmiechazsatysfakcją.Krzywięsięzbólu,bomocniej