Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wciążbyłabymdziewicą.
Gdynieznajomyotwieramidrzwi,wymowniegoignoruję
iwysiadamzsamochodu.Nie,nieplanujęucieczki.Stoitużobokmnie
iwiem,żejestgotowydoreakcji.Domyślamsięteż,żejestszybki,
więcniemamzamiarunawetpróbować.Pozatym,choćniechcętego
samaprzedsobąprzyznać,jegopropozycjamnieintryguje.
Unoszęgłowęimojeoczynapotykająstrzeliste,przeszklone
biurowce.Zgatunkutychluksusowych,poktórychprzechadzająsię
kobietywdrogichszpilkachimężczyźnizeskórzanymiaktówkami.
Idealneśrodowiskodladenerwującegotypastojącegoobokmnie.
–Najciemniejjestpodlatarnią–odzywasięniespodziewanie,
uśmiechającsięprzytymiukazującrządbiałychzębów.
Chybazauważył,żewpatrujęsięwbudynki.Niemampojęcia,
comanamyśli,rzucająctym,jakżeoryginalnym,związkiem
frazeologicznym.
–Mogłeśściągnąćmiopaskę,jaktylkowjechaliśmydomiasta.
Przecieżtojednazgłównychulic.Wiem,jaktutrafić,więcpocoten
całycyrkzzasłanianiemoczu?
–Takimiałemkaprys.Pozatym,kiedymaszzasłonięteoczy,
bardziejsięboisz.
–Niebojęsię.
–Boisz.Aterazwejdziemydośrodkaiminiemyportiernię,więc
żadnychnumerów.–Celujewemniepalcem,amnienaglechcesię
śmiać,bozachowujesięjakojciec,któryzabraniadzieckuczekolady.
Toprzedziwne,żenietrzęsęsięzestrachuwobecnościtego
człowieka,tylkozsatysfakcjąobserwujęianalizujękażdejego
zachowanie.
–Późniejwjedziemywindąnadwunastepiętro.Inie,toniebędzie
tasłynnascenazPięćdziesięciutwarzyGreya–dodajepoważnym
tonem.