Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oglądałeś?Noproszę,dowiadujęsięotobiecorazciekawszych
rzeczy.Przewracamoczami,kiedyprzepuszczamnie
wprzeszklonychobrotowychdrzwiach.
Nieoglądałem,aleponieważwsamochodzienawiązałaśdotego
badziewia,uznałem…
Dzieńdobry!Mężczyznaweleganckimgranatowymuniformie
przerywanasząrozmowęiniemalkłaniasięmojemuoprawcy.
Jaksięmasz,Zbyszku?Wczorajszakawasmakowała?
Wyśmienita.Pantowie,jakpoprawićczłowiekowihumor.
Dobrypracownikzasługujenadobrąkawę.Korpofiutuśmiecha
siędoportieraiwduszaprzyciskwindy.
Wsumieniewiem,dlaczegowciążgotaknazywam,bowychodzi
nato,żefaktyczniejestbiznesmenem,szefem,aniejakimś
szeregowympracownikiem.
Wazeliniarskiskurczybykmamroczępodnosemistaję
wnajdalszymkąciewindy.
Cośmówiłaś?
Absolutnienic.Ściągamustawdziubekiudaję,żepodziwiam
sufit.
Boże…tobyłbłąd,żecięzesobązabrałem.Nieznajomy
wzdychaiudręczonymwzrokiemspoglądatam,gdzieja.
Drzwiwindyzamykająsięzcichymbrzękiem,ajaczujęsię
odrobinęosaczona,trochęspanikowanaibardzopobudzona.
Przedziwnamieszanka.
Jużmaszmniedosyć?pytam,uśmiechającsięprzytym
zsatysfakcją.
Nieztakimijaktysobieradziłem.
Właśniemamcośodpowiedzieć.Coś,copójdziemuwpięty,ale
windazatrzymujesiękilkapięterwyżej,awdrzwiachpojawiasię
wysoki,postawnymężczyznawśrednimwieku.Ubranyjestjak