Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PrzezcaływystępEmdosłownieemanowałablaskiem.
Zdominowałascenębezreszty,spychającinnychwcieńinie
przejmującsiękonkurencją.Nadobrąsprawęzawstydziłainne
dziewczyny.Iniejesttotylkoczczegadaniedumnejsiostry.
Toniepodważalnyfakt.
Wirowała,uśmiechałasięidosłownieolśniewała;wszyscy,
którzynaniąpatrzyli,bylirównieoczarowanijakja.Bezdwóch
zdań.Nimkurtynaopadłapodwóchgodzinach,byłamtaka
szczęśliwa,żeomalniepękłamzdumy.Wkażdymrazie
popękałybębenkiwidzówsiedzącychprzedemną.Klaskałam
głośniejniżinniizpewnościągwizdałamtakprzeraźliwie,
żektośmógłdoznaćwylewu.
Ciwszyscyludziemusielisięztympogodzić.Tobyłynajlepsze
urodzinywmoimżyciu.TenjedenrazBellowiebraliwczymś
udziałniczymnormalnarodzina.
Oczywiście,tatazepsułwszystko,patrzącbezustannie
nazegarekispoglądającnadrzwi,jakbyoczekiwał,żelada
chwilaktośwtoczyprzezniebombęwodorowąnawózku.Zanim
więcpublicznośćzerwałasięzmiejscdoowacjinastojąco,
byłamzpowoduojcatakspięta,żeniemalczułamwibracje
wkościach.
Mimowszystkoniezamierzałamsięskarżyć.Byłtoistnycud,
żesięwogóletuzjawił.Nodobrze,zanimdotegocududoszło,
ojciecwypiłbutelkęulubionejwhiskey,apotemtrzebabyło
gowcisnąćnatylnesiedzeniesamochodu.Nieważne,przecież
zgodziłsięobejrzećwystępEmmy!
Musimysięzbieraćoświadczył,zmierzającjużwstronę
wyjścia.Byłwysokimmężczyzną,miałstodziewięćdziesiąt
centymetrówwzrostuigórowałnadwszystkimi,którzygowtej
chwiliotaczali.IdźpoEm.Pospieszsię.
Pomimojegowadinałogukochałamojca,wiedząc,żenie
potrafizwalczyćtejparanoi,któragoprześladowała.Leczyłsię,
alebezpowodzenia.Próbowałterapii,któramuniepomogła,
wręczprzeciwnie.Widziałpotwory,którychniemógłdostrzec
niktinny,iniechciałprzyjąćdowiadomości,żeichnie
maalbożeniechcągopożrećizabićtych,którychkochał.
Poniekądnawetgorozumiałam.Pewnegowieczoru,mniej
więcejrokwcześniej,Empłakałazpowoduniesprawiedliwości,
kiedytoznówniepozwolonojejpójśćnaprzyjęcie
znocowaniem.Jazkoleiwściekałamsięnamatkę,onazaśbyła
takzszokowanamoimnietypowymzachowaniem,żewyjaśniła