Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dlaczegoztroską?–wtrąciłemsiędośćobcesowo
wopowiadanieSchatzaspoglądającprzytymnazegarek.
CzekałamniewszakjeszczedalekadrogadoOxfordu.
–Proszęmisięprzyjrzeć.Wyglądamprzecieżbardzo
semicko.OjciecbyłŻydemiprzekazałmiurodę.
Byłemtegopodobieństwaświadomyiwtedyzniego
dumny.Zupełnieniepojmowałemskądtroskawgłosie
wuja.Uświadomionomitoniebawem.Winnejwszelako
sprawiemojapiętnastoletniaświadomośćnadążała.
Nauwagęwuja,żebyspotkaniezachowaćwścisłej
tajemnicy,jedyniewydąłemwargi.
–Tooczywiste!–powiedziałem.Przesiedzieliśmy
iprzegadaliśmydopopołudnia.WujAlfredwypytywał
owszystko,osobiemówiłniewiele.Uszanowaliśmy
koniecznośćdyskrecji.
–Dodomunieprzyjadę.Niewolno.Dokumentymam
dobre,alebardziejniżdziśdoKatowicsięniezbliżę.
Spotkamysiętuzadwieniedziele.
Zapamiętałemzrozmowyorodziniemiędzyinnymito,
żewujAlfredwyrażałsięobraciebezszczególnego
wstrętu(todrugizsynówdziadkówDawidaSchatza,
októrymprzyinnejokazjiopowiemwięcej),aczkolwiek
donaszejtajemnicyradziłgoniedopuszczać.
Zaczynaliśmysięzwolnaszykowaćdorozstania.Dziadek
pompowałkołowrowerze,awujobjąwszymnie
odprowadziłnastronę.
–Mamspecjalnezadaniedlaciebie–zaczął–Jesteśjuż
prawiemężczyznąiwielerozumiesz.Pókiszkopytusą,
ojciecwrócićniemoże.Aniwydoniegowyjechaćnie
możecie–kluczył.–Chceszpomagaćwwygnaniu
szkopów?
–Pewnie!–odpowiedziałembutnie.
–Awiesz,żetoniezabawa?Wieszcosięstanie,jeśli