Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyraźniejużzniżałlotzachwiałsięnagle,zatrząsł.Lampki
sięzapaliły.Wcisnąłemsięgłębiejwfotelidociągnąłem
pas.Czyżbyuznał,żesięboję?
Zemnąnicsięzłegoniestanie,anizsamolotem,ani
nikomuwnim.Proszęmiwierzyć.Mamto.
Wyciągnąłprzytymspodkoszuliokazałynaszyjnik,dotąd
zupełniepodkrawatemniewidocznyiprzysuwającsię
domniepokazałgonadłoni.Otympiszęiodybuku,
którywemniesiedzi.
Mówiłtogłosempewnym,poważnie,bezcieniaironii.
Schowałswójnaszyjnik,poprawiłkoszulęipodobniejak
ja,wcisnąłsięgłębiejwfotel.Nierozmawialiśmy,
maszynaprzyziemiła.Zresztą,wspomnianywstrząs
samolotujużsięniepowtórzył,gładkoipłynniesiedliśmy
nabetonielotniska.
Dziarskokroczyłposkrzypującprotezą.Utykałwidocznie,
alesnadźniesprawiałomutowielkiejfatygi,
bodorównywałmiwtempiemarszubezwidocznego
wysiłku.ZsamolotudohalinalotniskuwStanstedjest
dośćdaleko,aniezkażdegostanowiskadowozi
pasażerówsłynna,bezzałogowakolejka.Kontrola
dokumentówprzebiegłasprawnieiszybko,bagażunie
mieliśmy(DawidSchatztaszczyłtylkoniewielkineseser,
ajamałyplecak),więcpochwiliznaleźliśmysięprzed
restauracją.
Proszęsięniczymniekrępować.Całaprzyjemność
pomojejstronie.
Cozjedliśmyijaknamsmakowało,tozupełnienieistotne.
Poposiłkuwydobyłponowniespodkoszuliswójnaszyjnik
zesłowami:
Tochybasprawcawszelkichmoichprzygód.Tych
dobrych,jakmyślę,bootychzłychopowiempóźniej.
TokamieńpochodzącyzBhutanu,jakpanwidzinoszę
gonarzemykuitojużodsiedemdziesięciulat,dokładnie