Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ostatniobywamniedłużejniżtrzy,czterymiesiące
wroku,aledoprawdyinnegoadresupodaćniepotrafię,
niemam.
–Ha,totakjakja.Tomójadres.Itelefon.
Zamaszyścienaskrobałnakartoniku:Łódź,podałnazwę
ulicyinumerdomu.InumertelefonuwŁodzi.
Stacjonarnego.Wtymmomenciewmojejkieszeni
zabrzęczałdelikatniedzwonek.
–Przepraszam.
Odebrałem.Toprzyjacielejużsięniepokoili,czy
szczęśliwiewylądowałem.
DawidSchatzpatrzyłzniesmakiemnamojąkomórkę.
–Czyzdarzyłosiępanu,żetotozadzwoniwodpowiednim
momencie?Przezkrótkiczasteżmiałem.Dałemsię
namówićnatopaskudztwo.Zawszedzwoni,albogdy
jestemwkąpieli,alboprzyposiłku,albowtoalecie,
albo…Nie,nie,toniedlamnie.
WtakiotosposóbkorespondencjęodDawidaSchatza
otrzymywałemzezrozumiałym,znacznymopóźnieniem.
ZanimmójwspółlokatorwGöteborguskontaktowałsię
zemną,ialbodosyłałnajakiśinnyadres,albozostawiał
wspokojudomojegoprzyjazdu,mijałytygodnie.Moje
nielicznelistyteżleżaływŁodzimiesiącami.Łódzki
telefonmilczał.Schatz,takjakja,byłniepoprawnym
powsinogą,takjakjamiałdwapaszporty.Ijestprzytym
upartymkonserwatystąjeślichodzioInternet.Dlatego
napisałem,żekontaktzmoimdziwnympracodawcąbył
kłopotliwy.Czasemwykręcałmójnumerimówił,mówił,
mówił,ażrękamicierpła,albobateriasięrozładowywała.
PorazostatnizadzwoniłwieczoremwdniuWszystkich
Świętych2011rokuzWarszawy.
–Halo,toja,DawidSchatz.Właśniedotarłemdohotelu.
Ale,ale,czyjużpansłyszał,cosięstało?Znakomitych
mamywPolscepilotów,prawda?Nicnieujmuję