Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jejwzrokiBarbaraprzybiegładomnie,jakkozaskuszona
namarchewkę.Wyciągnęławgóręręceinagiezło
nałożyłamjejnową,spodniąsukienkęhaftowaną
wnie​za​po​mi​najki.Pod​nio​sławą​skirę​kawdooczu.
Tywy​szy​łaśkwiatki?za​py​tałaurze​czona.
Ja!Ro​ze​śmia​łamsię.Inadru​giejszatceteż!
Mamnowesuknie?!zawołałaiszarpnęłaoponę
przysłaniającąrógobszernejkomnaty.Piękna!
Ściągnęłazdrągabrokatowedzieło,szytejaknadorosłą
pannę.Mamtrzy!Koszulę,spodniąhaftowaną
iwierzchniniebieskisurkot[10]!pisnęła,kiedywdłonie
pochwyciłalśniącąmaterięobszytągronostajowym
futrem.Och!Aletwoja,Andlein...szepnęłanawidok
mojejwierzchniej,zdawnagotowej,zdiasperu[11]złoto-
srebrnego.Kuzynmegozmarłegoojca,opiekunmój
Her​man,hojnybył.
*
Niedługoznowustałamprzedpanamipolskimi
wwielkiejsaliwdrogiejsuknizezłotogłowiu[12].Śmiała
Barbarastałaprzedemnąwswoimbłękitnymsurkociku,
corazpoprawiająccośprzywłosachzwiniętychwmałe
różki.Chciała,bywszyscywidzieliniejejuczesanie,
aniezapominajkinabiałychhaftowanychrękawach.
Eli​za​betaupo​mi​nałasio​stręprzezza​ci​śnięteusta.
Wiedziałam,żeźlewyglądamprzyrosłychijasnych
pannach.Jabyłammała,owąskichramionach,lichych
ciemnychwłosach,zbytkrągłychbiodrachiwielkich
pier​siach.Jakkarcz​marka!
Nadrugiewidzeniezposłamipolskimidołączyło
siedmiupanówcylejskich,mającychzapewnepodpisać
umowęślubnąwKrakowie.Rozpoznawałamkażdego
znich:UlrikazOstrovic,AlbertusaKozjaka,znamienitego