Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zjabłkami.Opiekunkamojazasiadłaprzyniedużymstole
zasłanympurpurowymkobiercemwzłote
andegaweńskielilienaprzeciwmnieispodsurkotu
wyjęłamaleńkiesrebrnepuzderko.Ostrożnie
jeotworzyłaiujęławdwabiałepalceszczyptępieprzu.
Znamaszczeniem,wskupieniuposypałaprzyprawą
kaszkę.Uśmiech​niętapo​dałapuz​derkopan​nieobok.
Patrzyłamchwilęnaceremonięinato,zjakim
podziwemdwiemłodziutkiepannyTęczyńskiezerkały
nastarszą,najniższąznichmatronęwprostejpodwice
nagłowieizjakączciąprzejmowałypieprz!Jakbybył
uświęcony!ZapytałamjasnowłosąPolkę,trzeciązsióstr
Tęczyńskich,wysokąpannęsiedzącąobokmnie.
Onieśmielałamniemężowskimwzrostemizielonym
czepcemwkształciewielkichkrowichrogówwypchanym
koń​skimwło​siem.
Jakieimięwasze,pani?Mówionomi,ale...
za​py​ta​łam.
Wy​pro​sto​wałazgrabnąki​bićilekkoskło​niłasię.
Moje?Anna.AnnaTęczyńska.Dwórkadawnakróla
Ja​dwigi.
Akimżejesttaszlachetnapani?Wskazałam
nadamęodpie​przuimojąnaj​bliż​sząopie​kunkę.
Sąsiadkaodsunęłaztwarzycieniutkiweloniosadziła
nazielonychrogach.Westchnęłagłośnozjaką
nie​chę​cią.
ToKochna,KonstancjaKoniecpolska.Wojewodzina,
żonawiel​kiegoza​ufa​negokrólaWła​dy​sława.
Za​ufa​nego?
Tak!PanJakubKoniecpolskiwradziekrólewskiej
zasiada.Znowuwestchnęła,jakbyjejnarzeczonymógł
sobiejenozamyślaćotakiejgodności.Toiniedziwim
się,żepaniKon​stan​cjiwszę​dziepełno...