Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wybrałnumerprzyjaciela.–Marsella?
Anypytającozmarszczyłabrwi.
–Nino–szepnąłGiorgiowjejstronę.–Stary,zupełnie
zapomniałem–tłumaczyłsię.–JestemzAnastazją.Odwiozę
jądodomuizarazpociebiebędę.–Wyciągnąłkolejnegopapierosa.
Widaćbyło,żechciałzapalić,aleuprzytomniłsobie,żeniepowinien,
więcgrzeczniewyrzuciłgodopopielniczki.
–Marsellaprzyleciałnaweekend,niebardzojestmitoobecnie
narękę.–Spojrzałnapłaskibrzuchdziewczyny,poczym
zrozbawieniempopatrzyłnajejtwarz.Śledziłajegowzrokirównież
sięuśmiechnęła,przyłapującgonaposzukiwaniukrągłości.
–Ech,Giorgio,NinoNinem,miniedajespokojuródCarusów!
–powiedziała,mimowolniekładącdłonienabrzuchu.
–Any,uwierzmi,żeródCarusówjestnajmniejszymproblemem.
Tylenietypowychhistoriiostatniomiałomiejsce,żechybafaktycznie
tylkomyzValzachowywaliśmyodrobinęprzyzwoitości,grając
dosamegokońca.–Parsknąłnamyślopodwójnymżyciu,jakiewiodą
jegociotkihipokrytkiiobłudniwujowie,starającsiępozostać
kryształowymiwoczachinnych.–Odzawszecałanaszarodzina
zasłaniałasiętradycją,wktórejwszystkobyłozaplanowane,żeby
zgodnościąihonoremprzyjmowaćkolejnetytuły.Trochęjakawans
wkorporacji.ZValentinąpoznaliśmysięnakilkadniprzedślubem.
Słyszałemoniej,owszem,czasempisywaliśmydosiebielisty,alenie
pokochaliśmysię.EmocjonalniezwiązanabyłazRicardem,moim
dalekimkuzynem.Jarównieżdługoniepotrafiłemokreślić,czyzdolny
jestemdozaangażowaniasięwnaszemałżeństwo.
–AAndreawziąłsięztegowaszegobrakuemocjonalnego
zaangażowania?–SpojrzałanaWłochawymownie.Zastanawiałasię
chwilę,czysamapotrafiłaby,kochająckogośinnego,spełnićrodzinne
wymagania,wychodzączamążirodzącdzieckoczłowiekowi,którego