Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II.
Musimunatobienaprawdęzależeć,skorozabieracię
nawieczornewyjściezNinemzaśmiałasięLaura,szykująckakao
dlachłopców.
Właśnietaksobiemyślałam,żejakprzyjeżdżaMarsella,wyjście
mabardziejniegrzecznycharakteroznajmiłaAnyprzeciągle.
Pokolacjipoproszę,żebymnieodwieźli.Niechcęimpsućmęskiego
wieczoru.Puściłaokoprzyglądającejsięjejopiekunce.
Chybabardzomuufasz.Giardiniprzymrużyładelikatnieoczy,
zastanawiającsię,czynamiejscuPolkipotrafiłabyzwiązaćsię
zczłowiekiempokrojuCarusa.
Aniepowinnam?Dziewczynazmarszczyłaczoło,ajejton
spoważniał.
Nie,nie,absolutnie.Nietomiałamnamyśli.Kobietasię
wycofała.Chociażwiedząc,jakieusposobieniemaGiorgio,
spodziewaćsięmożnabyłoponimwszystkiego.
Uważam,żeznalazłaśnaniegosposób,Anywyjaśniła.Dając
muwolność,zdobyłaśgo.Potwierdziłaswojesłowa,przytakując
pewniegłową.
Mamnadzieję,żeniejestemjedyniekaprysemkryzysuwieku
średniegonaszegoCarusa.Westchnęła,obracającsięprzedLaurą
wobcisłejołówkowejspódnicyzakolanaibluzcezodkrytymiplecami
igłębokimdekoltem.Kobietazmierzyłaodstópdogłowy.
Niesądzępowiedziałazuznaniem.
Anastazjabyłazjawiskowa,alepozaaparycjąmiałaniesamowitą
klasę,aGiorgiotouwielbiał.Giardinimiałanadzieję,żeCarusonie
zrobiniczegogłupiego,boPolkazdecydowaniezasługiwała
naszacunek.