Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takoto6lipca1940rokuJohniJeanzeswoimwiernym
służącymAlim,któryzdecydowałsięimtowarzyszyć
(apóźniejstałsiębardzoważnąpostaciąmojego
dzieciństwa),spakowalisiędoLucyLockett,jaknazywali
swojegorozklekotanego,wiekowegofordakombi,iruszyli
wdrogę.Prowadzilinawetdziennikpodróży,takżebędę
mógłponiżejichwłasnymisłowamiopisaćkilka
ciekawszychincydentówztejeskapady.Rozsądnie
uznali,żepojadąprzedgłównymkonwojem,nawypadek,
gdybycośimsięprzydarzyłoipotrzebnabyłapomoc
—sprytneposunięcie,zważywszy,żejużpoddomem
mielikłopotyigdybyniepomocokolicznychdzieciaków,
nieudałobyimsięnawetruszyć,bosamochódniechciał
zapalić.Wkońcujednakwystartowali.
Czwartegodniapodróży,jakczytamywdzienniku,
spotkałaichkolejnanieprzyjemnaprzygoda.Wszystko
zaczęłosiędobrze,boudałoimsięznaleźćczystąwodę
ipokrótkichtargachnapełnićtykwy,alepotembyło
gorzej:
Byliśmybardzoszczęśliwi,zwłaszczagdytykwyudałosięjużspakować
izabezpieczyć,aleJohnowitaksięspieszyło,żeruszył,nimjeszczeAli
zdążyłusadowićsięwsamochodzie,itakstraciliśmydrzwi(niestety
staliśmyprzydrzewie).Tosmutnezdarzenie.
Nawetjednakutratadrzwiniezepsułanadługonastroju
młodympodróżnikomiwkrótcecałatrójkawdobrych
humorachkontynuowałaswojąpodróżnapółnoc,
przeciskającsiępodrodzemiędzystrusiamiipod
żyrafami,iodczasudoczasuoglądajączaśnieżonyszczyt
Kilimandżaropokazującysięnadhoryzontem.Spali
natylnymsiedzeniusamochodu,anakażdymnocnym
postojurozpalaliwcześniejogień,który,podtrzymywany,
pozwalałodstraszyćlwy,awcześniejdziękigenialnemu
wynalazkowitaty—przenośnemupiekarnikowi,zktórego
byłdumnycałeżycie—przygotowaćświetnesteki
iplacki.Odczasudoczasupozwalalisiędogonić
głównemukonwojowi.Podczasjednegoztakichspotkań
komendantkonwoju