Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jeszczecięższe
dozniesienia
Mójnarzeczonynigdynieodkryłwsobieżadnejpasji,
nigdysięwniczymniezatracił.Niemiałteż
wykształceniaaniukierunkowanegocelu.Odbijałsię
odścianydościanytypowysłomianyzapał.Wspierałam
gowkażdymnowympomyśle,możeczasem
zabardzo,botakzależałomi,żebywkońcuznalazł
cośswojegoistałsiędlamnieostoją.Całyczasliczyłam,
żekiedyśzagwarantujemiwsparciewwalceolepsze
życie.Zawszebyłdlamniedobry,uczynnyipomocny.
Nieoceniałmnieiznosiłmojeprzebłyskiszaleństwa.
Dopieropoczasiezrozumiałam,żejemujestpoprostu
wszystkojedno.
Wostatnimetapienaszejwspólnejpodróżyzamoim
przyzwoleniemrzuciłpracę,abyoddaćsiępróbie
zdobyciaumiejętnościprogramowania.Pierwszymiesiąc
byłcałkiemfajny.Wracałamdoczystegodomu,pies
wysikany,obiadpodgrzany,chłopwdomu,zadowolony.
Początkizawszekolorowe.Zgodziłamsięnadwa
miesiącetakiegoukładu.
Zczasemzaczęłamwracaćdodomu,wktórym
nagórześmiecisiedziałzblazowanyiobrażonyobcy
miczłowiek.Wieczniezbolałamina.Wieczniecośmunie
szło.Niewyżywałsię.Niemusiał.Samaatmosferaiwizja
brakuzmianwnaszymżyciudoprowadziłamnie