Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
OGNIEWRUINACH
Nigdyniezapomnętejchwili.Właśnieodkładałemksiążkęisięgałem
dokontaktu,byzgasićświatło,gdyzadzwoniłtelefon.Spojrzałem
nastojącyobokłóżkabudzik.Wpółdodrugiejwnocytrochę
zapóźnonazwykłąrozmowę.Podniosłemsłuchawkę,czując
narastającyniepokój,jakzazwyczajwtakichsytuacjach.Zanim
zdążyłemcokolwiekpowiedzieć,usłyszałemnieznanymimęski,
nosowygłos.
CzytodoktorPiwowski?Wtonierozmówcywyczułemduże
napięcie.
Tak.Wczymmogępomóc?zapytałemnajgrzeczniej,jak
umiałem,wiedząc,żeniejesttozwykłytelefonzprośbąopomoc
medyczną.Tegonumeruniepodawałemswoimpacjentom.Dzwonili
zazwyczajnakomórkę,otejporzetrafiającnapocztęgłosową.
MówipodporucznikAdamJastrzębskizesztabuOkręgu
Dolnośląskiego,kodAlfa-Alfa.Otrzymałpankartęmobilizacyjną,
proszęnatychmiastzgłosićsięwmacierzystejjednostce.
Aleja…Szczerzemówiąc,zaskoczyłmnietakbardzo,żenie
wiedziałem,jakzareagować.Ale…?
Zakilkaminutpodpanadompodjedzienieoznakowany
samochód.Proszęzabraćzestawmobilizacyjnyiczekaćprzedbramą.
Takjestwymamrotałemdogłuchejsłuchawki.
Mójrozmówcarozłączyłsięnatychmiastpowypowiedzeniu
ostatniegosłowa.Zapewnemiałjeszczewieleosóbdoobdzwonienia.
Wstałemzłóżkaiprzejechałemdłoniąpotwarzy.Szorstki
jednodniowyzarostniebyłproblemem.Przymobilizacjiniktnie
zwróciuwaginatakiszczegół.Włożyłemwytartedżinsyiwyjąłem
zszafyświeżąkoszulę.Pochwilinamysłuwybrałemschodzone,
idziękitemuwygodne,wysokiebuty.Nakońcusięgnąłempostojący
wgłębiplecak.Każdyznas,odchodzączesłużbywjednostkach