Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odpowiednikomnadałazunifikowanąformę.Mnieosobiście
brakjestwytłumaczenia.Czyprzezlenistwoumysłowe?Para-
liżfantazji?Bojaźńbożą?Lękprzedświętokradztwem?Nate
pytaniaodpowiedzmysobiesami.Dziękujęzauwagę.
Rozbłysłoświatło,rozległysięoklaski.Audytoriumwjed-
nolitymwieku,płciiwyglądzie,umundurowanewzawo-
dowe,mlecznobiałekitlepowstałojakjedenmążzkrzeseł,
zasłaniającwidoknascenę.Gwarrozmówprzytłumiłzapo-
wiedźnastępnychwykładów,zktórychmożnabyłodosły-
szećtylkocośoeufemicznymuzusienomenklaturybaran-
kanaokreślenienieprawejprogeniturywPalestynieokresu
początkunaszejery,deformacjiumysłowejkozłówofiarnych
igołębi,opętanychprzezDuchaŚwiętegoorazinnych,oty-
tułachtrudnychdozapamiętania.
Emmanuel,niechcącbyćintruzemwtymtowarzystwie,
wyszedłdofoyer.Skierowałsiędowyjścia,kiedyzatrzymał
gokobiecygłos:
–Proszępana!
Odwróciłsię.Zarecepcyjnymkontuaremniebyłojużjego
rozmówcy,tylkomłodadziewczyna.
–PanSandalfon,prawda?
–Jaknajbardziej.
–Kolegazapomniałprzekazać,ajużskończyłdyżur.
Wboksiebyłlistdopana.
–Domnie?–zdumiałsię–Toniemożliwe.Jatutajnikogo
nieznam,znikimsięnieumawiałem.Niktniewie,żetutaj
przyjechałem.
–Panmożeniezna,alewidoczniektośpanazna–odparła
rezolutnie.
39