Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozerwałwręczonąkopertęiwydobyłześrodkabiletwizyto-
wy.Czarną,szponiastączcionkąbyłonanimwykaligrafowane:
JegoProminencja
BlutaBlowy
LanciciaeConsulInfernales
Naodwrociezaśtajemniczonabazgrane:
Dozobaczeniawkrótce
Niewiedział,cotomaznaczyć.Uznał,żektośnajwyraźniej
stroisobiezniegożartywięcwrzuciłkopertędostojącegonieopo-
dalkoszairuszyłwstronęczekającegogozakładuodosobnienia.
Frontonbudowlinieprzemawiałzłowrogąsiłą.Gdybynie
kratywoknachisznurkikolczastegodrutuwtle,możnaby
przypuszczać,żetozwykłyprzedwojennyblokmieszkalny,
trochętylkonadgryzionyzębemczasuizglajszachtowany
przezkonformizmarchitekta.Wodwachusiedziałpostawny
izaawansowaniełysiejącyfunkcjonariuszwrozchełstanym
mundurze,spodktóregowyzierałgimnastycznypodkoszu-
lek.Dzierżyłnadgryzionąbułkęwtłustympapierze,osłonię-
tągazetą,którąwłaśnieczytał.
–Dzieńdobry–Emmanuelzameldowałsię.–Przepra-
szam,żeprzeszkadzamwkonsumpcji.Ja…
–Wiem,wiem–stróżprawakiwnąłpotakującogłowąpo
przełknięciukęsa.–Miałemjużtelefonwpanasprawie.Ale
nawetgdybymgoniemiał,toitakniemusipannicmówić.
Panawyglądmówizapana.Hotelpełny,co?
–Nowłaśnie.Recepcjonista…
–Wiem,wiem.Mamytakiukładzzięciem,żemibędzie
podsyłałgości,jakbyco.Wiadomo,jaktojest.Klientbędzie
40