Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–OjciecHenryk–mówiwjadalniksiądz,którydzisiajod-
prawiałmszę.
–Bartek.
Ściskająsobieręce.
–Bartek…–Ksiądzzawieszagłos,widoczniedomagającsię
jakiegośdopowiedzenia.
–Bartek.
Uwalniarękęzuchwytu.Ledwowytrzymujetębliskość.Wo-
lałby,żebyusiedlijużdostołu.Jegoblatbędziewystarczającym
pasemzieminiczyjej.Potamtejstronietwojezabawki,potej
moje.Powstrzymujesię,żebyniezrobićkrokudotyłu,odsunąć
sięodkolejnegogościawklasztorze.Nagleprzestrzeńwydzielo-
naspozaklauzurywydajemusięzbytmała.
Odwracasiępierwszy.Dajeznak,żebynakryćdostołu.Wmil-
czeniuwyciągająsztućce,talerze,szklanki.Stająpoprzeciwnej
stroniestołu.Zegarwybija12:30,alekołozobiademsięnie
porusza.
Milczenieicisza,jakądajeklasztor,stająsiękrępujące,kiedy
sądwieosoby.Pierwszyniewytrzymujeksiądz.
–AleojciecBartek,bratBartek,diakonBartek?
–Bartek.PoprostuBartek.
–Świecki?Todosyćniezwykłe,żebydotakiegoklasztoruprzy-
jechałaświeckaosoba.
–Poprawdziejestemtu,bywciszyisamotnościdokończyć
swójdoktorat.
Manadzieję,żepołożyłwystarczającynaciskanasłowa„cisza”
i„samotność”.
Zakołysałasięnamomentfirankawdrzwiachzkratą,akoło
obróciłosię,pokazującparującązawartość.
Jedząwmilczeniu,rzucającsobieukradkowespojrzenia.
40