Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wnawyk.
–Niepowinnaśspaćnasofie.–Ganięjąpocichu,widząc,jak
trudnojejiść.Napewnomocnoboląjąplecy.
–Zasiedziałamsię–odpowiadaiprzeżuwaślinę,jakbyzaschłojej
wustach.Kiedyprzechodzimyobokmojegopokoju,patrzy
nazamkniętedrzwi.–Twojasiostrajestwśrodku?Chcę,żebyposzła
do…supermarketu,tak.Niemajużpiwa.
Czujęukłuciewklatcepiersiowej.Jestgorzej,niżsądziłam.Mimo
żebardzosięstaram,byłzynienapłynęłymidooczu,niedajęrady
ichpowstrzymać.Mrugam,żebyjeukryć,ioddychamzulgą,kiedy
wreszciewchodzimydojejsypialni.
Mamaopadanałóżkowyczerpana,udajemisięzdjąćjejbuty,
apotemprzykrywamjąkocem,byniezmarzła.Nachwilęwychodzę
dokuchniposzklankęwodyitabletkęiobierzeczyzostawiam
naszafcenocnej.
–Weźtopoprzebudzeniu–mówięjej.
Chcęjużodejść,alełapiemniezarękę.Kiedysięodzywa,oczy
majużprawiezamknięte,ajejgłosjestszeptem.
–Dziękuję,Deneb.
Przełykamślinę.
–Odpoczywaj,mamo.
Wychodzęzpokojuizamykamzasobądrzwi.Wklatcepiersiowej
wciążczujębolesnyucisk,aleniemamjużłez.
Myślę,żeczęśćmamyumarławdniuwypadku.Tadrugaczęść
wciążtujestiużalasięnadsobą.Wcześniejpracowałajakokucharka
wbarzeszybkiejobsługi,alejązwolnili,aterazchce,bymuwierzyła,
żeszukapracy,podczasgdyobiewiemy,żetakniejest.Całednie
spędzawdomu,żyjącmiędzysofąałóżkiem.Czasem,kiedysiadamy
razemdokolacji,opowiadamiochłopaku,którydoprowadził
dowypadku.
Miałdopieroszesnaścielat.Wybrałsięzeznajomyminaimprezę.
Pił.Sądził,żejestnatyletrzeźwy,byusiąśćzakółkiem,iwyjechał
nadrogę.Jegolekkomyślnośćwpędziładogrobujegoijego
znajomych.Chciałabympowiedzieć,żemiprzykro,bomiałprzedsobą
całeżycie,alenieczujęniczego.Tenchłopakzniszczyłmojąrodzinę.
Kiedytosięstało,mojasiostramiałatylkodwadzieściadwalata.
Onateżmiałajeszczewszystkoprzedsobą.
Gdyzabieramsiędosprzątaniasalonu,trzęsąmisięręce.Biorę
woreknaśmieciiwrzucamdoniegowszystkiepuszkipopiwie
iresztkiprzekąsek.Wyłączamtelewizor.Potemwracamdokuchni