Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
aleliczę,żemamychociażcośnaśniadanie,bonieuśmiechamisię
jechaćnadrugikoniecmiastazpustymżołądkiem.
Wracamdopokoju,żebysięubraćipościelićłóżko.Wczoraj
zostawiłamnabiurkuotwartynotatnik,alewolęniewiedzieć,
conapisałam.Byłamtakazmęczona,żewszystkiemojewspomnienia
sąniewyraźne.Rzucamostatniespojrzenienagwiazdynasuficieina
łóżko,naktórymspałaDeneb,iprzedwyjściemrobięgłębokiwdech.
Chciałamodwlectenmomentnajdłużej,jaksięda,aleniemogę
wieczniesiedziećwzamknięciu.
WitajciewcudownymżyciuMaiAllen.
Chociażzegarwskazujejużdziesiątąrano,domjestpogrążony
wcałkowitejciemności,ponieważktośzaciągnąłwszystkiezasłony.
Ostrożniezamykamzasobądrzwiiwłączamświatłonakorytarzu.
Słyszędelikatnyszmertelewizora,anaścianiewsaloniewidzę
niebieskiebłyski.Wyglądatojaksceneriahorroru,alewpokoju
dziennymnieczekanamnieżadenogromnymorskipotwór,jak
wlegendzieoAndromedzie,tylkomojamatka.
Powejściudośrodkaodrazuotwieramoknoiodsłaniamzasłony.
Zamoimiplecamimamawydajezsiebiejęk.Kiedynaniąpatrzę,
wgardleczujęucisk,któryprawieniepozwalamioddychać.Śpi
nasofiewrozmemłanymubraniuizpotarganymiwłosami.
Napodłodzewalająsiętorebkipofrytkachipuszkipopiwie.Ten
widoksprawia,żeprzewracamisięwżołądku,apoczuciewiny
wciskasięgłębokodotrzewi.
Wczorajpracowałamdopóźna.Wpiątkowewieczorywbarze
sątłumy,więcdodomuwróciłamdopierootrzeciejnadranem.Kiedy
weszłam,mamabyłajeszczetrzeźwa.Próbowałamjąnakłonić,żeby
położyłasiędołóżka,alezapewniła,żemawszystkopodkontrolą.
Oczywiściewiedziałam,żekłamie,boonanigdyniemaniczego„pod
kontrolą”,alebyłamzbytzmęczona,żebysiękłócić.
Powinnambyłabardziejnalegać.
–Mamo–szepczę,potrząsającniądelikatnie.Wydajejękizaciska
powieki.–Chodź,zaprowadzęciędołóżka.
Nieotwierającoczu,przytakujeipozwalasobiepomóc.Tak
strasznieśmierdzialkoholem,żeażpiekąmnieoczy.Wkładamramię
podjejkarkiztrudemudajemisięposadzićjąnasofie.Potem
zbieramwsobiewszystkiesiły,żebyjąpodnieść.Całeszczęście,
żejestchętnadowspółpracy.Zarzucamsobiejejrękęnaramiona
ipowoliciągnęjąwstronękorytarza.Terazjesttodlamniełatwiejsze
niżjeszczekilkamiesięcytemu.Bolimniemyśl,żetomożeprzejść