Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nasmacznyrybiochłap,dziecitaplającesięwprzybrzeżnych
kałużach…
Wszyscyprzybylitutajwjakimścelu,cośzałatwiali,kupowali,
sprzedawalitylkojadonichniepasowałam,nierozumiałam
panującychtureguł,nieznałamzależności,hierarchii,oglądałamcały
tenbarwny,targowyrozgardiasz,jakbymisiętylkośnił.
Niemiałampojęcia,wjakisposóbmogłabymznaleźćtupracę,
dokogosięzwrócić,kogounikać?Byćczujnajakwilczyca,mamo?…
Jak?Wjakisposób?Nieumiemnawetrozróżnićdobrychludzi
odzłych,opiekuńczychodniebezpiecznych!Niemajątegoprzecież
wypisanegonaczole!
Wszyscynatymtarguwyglądalimitaksamo,mieliponureminy
ipomarszczoneodkłopotówtwarze,niktniewzbudzałmojego
zaufania.
Pokilkutygodniachbłąkaniasiępostolicy,rozpaczliwegołapania
się„naokazję”wtakzwanymsystemiedniówkowymgdystoisię
odświtunaulicy,niezależnieodpogody,częstowstrugachdeszczu,
wtłumiezrezygnowanych,smutnychludzi,iczekasięnapośredników
znadzieją,żewłaśnieciebiewybiorątegodniadojakiejkolwiekpracy
nagodziny,choćbyzakromkęchleba,byleniechodzićgłodnąoraz
pociągłymunikaniupijakówipodstępnychstręczycieli,myciusię
wrzeceispaniuwzapluskwionychprzytułkach,zrozumiałam,
żeunas,nawsi,wszyscysięmylili:wwielkimmieściewcaleniebyło
łatwooposadę!
Nastoletnichdziewcząttakichjakjabyłotunapęczkiiwszystkie
usilnieszukałypracy,bynieskończyćnaulicy.
Początkowomyślałam,że„skończyćnaulicy”oznaczaśmierć
wrynsztokuzgłoduipragnienia,dopieronapotkanaprzypadkiem
wjakimśulicznymzaułkumłodziutka,ajużniemającakilkugórnych
zębówdziewczyna,oświeciłamnie,żetymkońcemjest