Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwybiegłamszukaćkantorka.Niebyłototrudne;przylewejścianie
widniałytylkojednedrzwi.Zapukałam.
Siedziałatammiłakobietawśrednimwieku,oszczupłejtwarzy
ioczachjakbławatki.
–Dzieńdobry!–Dygnęłamznowu.–PrzysłałamniepaniSabine.
Właśniedostałamposadęposługaczki!Napróbę…
–ZatemwitajwdomupanaKalide.Mamnadzieję,żezagrzejesz
tumiejsce.–Uśmiechnęłasiężyczliwie.–Jakoposługaczka,oprócz
środkówczystości,dostaniesztakżedwiesukienkiifartuch
dowiązaniaztyłu–powiedziała,wstałaodswegozgrabnego
biureczkaisięgnęładonajniższejszufladywkomodziestojącejobok.
–Sukienki?…Dwie?…–Nieudałomisięopanowaćiażzłożyłam
obieręcezradości.
PaniLorchenpodniosłanamniewzrok.
–Robocze–powiedziała,awidząc,żenierozumiem,dodała
łagodnie:–Tosąroboczesukienki,dziecko.Dopracy.Zwykłe,
szare–albojakktowoli,popielate.Alefartuchdamciładny,
bielutki!–Ożywiłasię.–O,tenmanawetcałkiemstrojnąfalbankę
przygórnymbrzegu.Weźgonapoczątek.Jaktylkosięprzybrudzi,
przyjdzieszdomniepozmianę.Tosamozprześcieradłemczyteż
powłoczkaminapoduszkęikoc.Alejużswojąbieliznęosobistą
isukienkibędzieszmusiałasobiepraćsamodzielnie–jakjednasuknia
sięsuszy,nosiszdrugą.Dostanieszdopraniaprzydziałszaregomydła
potartegonacienkiepłatki.Dużąmiskęznajdzieszwschowku
namiotłynapółpiętrze.Pamiętaj,abysukienkępoupraniuporządnie
wypłukać,żebyciniezostałytakiemydlanezaschnięcianamateriale.
Nierobiądobregowrażenia.
–Niezapomnęotym,paniLorchen!–Mimowoliprzyszło
mibardzonieobyczajnienamyśl,żefaktycznie,takieślady
przypominająsinawe,wysuszonesmarki.