Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Poznałemjąniedawno.Pracujemyrazem.Zakochałemsię
–powiedziałcichoTomek.
Zrobiłosiędziwnie.ZjednejstronyniechciałranićNatalii,
azdrugiejdoznałogromnejulgi,żewreszcietozsiebiewyrzucił.
Podniósłwkońcuwzrok.Nataliawpatrywałasięwniego,jakbywciąż
niczegonierozumiejąc.
–Omieszkaniesięniemartw–powiedziałjednymtchem.
Bałsię,żejeśliterazzamilknie,zabrakniemuodwagi,
bykontynuować.–Jesttwoje.Jasobiecośwynajmę.Maszterazstałą
pracę,zarabiaszcałkiemnieźle,więcspokojniedaszradęsamaopłacać
rachunki.Możeszteżoczywiściezamieszkaćzkimś,tojużzależy
odciebie.
–Jakmogłeś?–wykrztusiławkońcu.Głosjejdrżał.–Jakmogłeś
mitozrobić?!Nienawidzęcię!
Poderwałasięnarównenogiipobiegławkierunkułazienki.
Podrodzepotknęłasięwalizkę,złapałajednakrównowagęizhukiem
zatrzasnęłazasobądrzwi.Kucnęłanazimnychkafelkach,chowając
głowęwkolanach.
Zacisnęłamocnooczy,mającnadzieję,żetotylkozłysen.Nie
wiedziała,jakdługopozostaławtejpozycji.Wktórymśmomencie
dobiegłjądźwiękzamykanychdrzwiwejściowych,poczymnastała
cisza.
Powolipodniosłasięispojrzaławlustro.Wytarłaoczyzapuchnięte
odłez.Tomiałbyćichwspólnywyjazd.Pierwszywyjazdzagranicę.
PrzypomniałasobieroześmianąbuzięEwy,kiedyziskierkami
woczachsnuławizjęromantycznychzaręczynnagreckiejwyspie.
–Zaręczyny…Pfff!–prychnęłaNataliaizaśmiałasięszyderczo
doswojegoodbicia.Naglezrozumiała,czymostatnioTomekbyłtak
zajęty.Ciągleprzecieżmiałjakieśnadgodziny.Aonagłupiamyślała,
żejestprzepracowany!Współczułamu!Tymczasem,kiedyonasię
zamartwiała,onpoprostu…byłztamtą.
Nataliawyszłazłazienki.Tomkaniebyło.Zniknęłateżjego
walizka.Nastoleleżałakartkawyrwanazzeszytu,zapisanakoślawymi
literami:„Przepraszam.Mamnadzieję,żekiedyśmitowybaczysz”.
–Taa,jasne!Izostaniemyprzyjaciółmi!–wycedziłaprzezzęby,
poczymzmięłakartkęwniekształtnąkulkęirzuciłaniąwkąt.Upadła
tużprzywalizce,nadalotwartej.Malinowasukienkazdawałasiędrwić
znaiwnościwłaścicielki.
„Cojamamterazzrobić?”–kołatałojejsięwgłowiepytanie,gdy
patrzyłanastarannieprzygotowaneubrania.Odechciałosięjej