Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaliniędrzew,zadrogęnaprzystanek,szkołę,kościół,plebanię,
organistówkęiaptekę.Budynkiposzarzałe,konturyzamazane,kształty
niewyraźne.
Wzapadającymmrokuwszystkopowoliniebieściało,granatowiało,
wreszciesczerniałownoc,aonastałanaPogorzałymipatrzyła.Już
dawnozapaliłysięświatławoknachdomówwTrzęsawiskach,
tuiówdziektośzamykałjeszczedrzwi.Organistaćwiczyłpieśni
nagorzkieżale,jegosynpłakałwłóżkunadumęczonymChrystusem,
aonastałazewzrokiemutkwionymwaptece,jakbychciałaprzejrzeć
nawskrośszare,grube,przedwojenneściany.Piestrąciłzimnym
nosem,starapołożyłamupomarszczonądłońnałbieianidrgnęła.
Wekranachrozświetlonychokienwszyscybylipodobni
dorysunkowychpostacizbajek.Dźwiękiichrozmówdocierałyjak
przezczarnąaksamitnązasłonęwieczoru.StarasłyszałaszlochGrabca
ioddechpsa.Staławpatrzonawoknoapteki,wktórymleciałfilm
zżyciaBalbiny.
Kryśkagotujemlekowgarnuszku,mieszałyżką.Kapiesobie
nanadgarstek,czyniezagorące,alenie,jeszczenawetniedośćciepłe.
Ignacysiedziprzedtelewizorem,oglądadziennik,palipapierosa,
popiółstrzepujedociężkiejpopielniczki,którastoinawąskiejławie
obokjegofotela.NawersalceleżyBalbina.Położyłasięnabrzuchu
iskubiekoc.Wyjmujejakieśkłaczkiiwkładajesobiedoust.Kryśka
wnosiszklanąbutelkęzmlekiem.Dużygumowysmoczeksterczy
tryumfalnie.
Odstawiabutelkęnabrzegławy,dziękiczemumawolneręce.
Bierzemałąiwygrzebujekłaczkizjejbuzi.Balbinasiękrzywi,
wyrywaizaczynapłakać.WtedyKryśkapewnymruchemsięga
pobutelkęzmlekiem,przechylacórkęiwkładajejsmoczekdoust.
Zanimmałazassie,tryskaodrobinagęstegomleka.Białygrysik
wczarnychwłosachdziewczynki.Ignacygasipapierosaiwychodzi
dosaliaptecznej.Wrócizagodzinęlubdwie.
Astarastałanawzgórzu,trzymaładłońnałbieczarnegopsa
ipatrzyła,chociażzrobiłosięjużcałkiemciemnoizimno,zapadłanoc,
naniebiepojawiłysięgwiazdy.IdopierokiedyKryśkaiIgnacyzgasili
światło,kiedydzieckoodłożonedołóżeczkazmetalowymi,
malowanyminabiałoprętamizaczęłorównoispokojnieoddychać