Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naStraszewskiegoizKarmelickiejnaSzewską,aponieważpactasunt
servanda,KrakówzatedwaprzejściapłaciłWatykanowiniebotyczny
haracz,dziękitemujednaknawetciobywatelePolski,którzyniemieli
zameldowaniawZjednoczonymMocarstwie,moglisięwmiarę
swobodnieprzemieszczać.
BalbinaskierowałasięnaSzewską.Potrzebowałasięspotkać
zKozim.Chciałojejsięalkoholuiczegośjeszcze.
***
Wbramiekamienicymrok,chłódwilgotnychmurówikwaśnyzapach
moczu.Polewejprzeszklonegablotyzkolorowymirajstopami,
poprawejdewocjonalia.NiebieskieMatkiBoskiezLourdes,różańce
zdrzewasandałowego,szopkazfigurkami.Sianko.Opłatki.Niedługo
Wigilia.
Kamienneschodywdół,dopiwnic.Ciężkiemetalowedrzwi.
Wewnątrzprzyjemneciepłoidym.Balbinazulgąwyjęłapapierosa.
Rozejrzałasięwposzukiwaniuznajomych.ZabaremstałKozi.
Uśmiechnąłsięnajejwidok.Wknajpieotejporzepusto.
Cudownie.
—Cześć,Lady,byłGrabiec,pytałociebie—powiedziałKozi.
—Grabiec?
Grabiecprzychodzidoknajpy,zamawiapiwo,uśmiechasię,pyta
oznajomychiniewie,żenaTargowejmiędzyśmietnikiem
aobszczanymmuremstojąstaredziecięcesanki,naktórychspędzi
siedemzimowychnocy.Wtymczasieniktgoniebędzieszukał.Pół
rokujeszczepoleżywkostnicy.WpiątekpoBożymCiele
zidentyfikujegowspółlokator,któryzdążyzapomnieć,żewogóle
mieszkałzkimśtakim.„Tak,toon”,stwierdzi.
Aletodopierozakilkalat.
—Grabiec?Czegochciał?
—Wiadomo.—SzerokiuśmiechKoziegomógłznaczyćwszystko.