mifotkę.
–Tak,właśnietenHarry.Lepiejuciekajmy,zanimzlecąsięfanki.
Dziewczynki,idziemy.Danny,słyszałemodtwojegoojca,żespławiłeś
kolejnąguwernantkę.Cotymrazemprzeskrobałeś?–zapytał
zciekawościąwujek.
Przyokazjikażdegospotkaniawymieniamysiędoświadczeniami.
Wczasach,gdywujekchodziłjeszczedoszkoły,wykręcałnajlepsze
numerypodsłońcem.Nieraznasłuchałemsięodcioci,ilerandek
imprzepadło,bozakaręmusiałzostaćpolekcjach.Akiedyniktnie
słyszał,wujekdoradzałmi,jakpozbyćsiękolejnychnianiek.Gdyby
tylkorodzicesięotymdowiedzieli,wżyciubyminiepozwolili
uniegozamieszkać.Naszczęściewujekpotrafitrzymaćjęzyk
zazębami,jarównież.Obajmogliśmybyćpewni,żeżadenznasnie
puścifarby.
Podczasgdyjaopowiadałem,jaknarozrabiałem,wszyscy
załadowaliśmysiędosamochodu(ogromnegosamochodu–wkońcu
zmieściłosięwnimosiemosób)iruszyliśmywdrogę.Jaiwujek
siedzieliśmynaprzednichsiedzeniach,arozwrzeszczanybabiniec
zanami.
–Umieszmówićpopolsku?Mamamówiła,żejesteś
Amerykaninem.Znaszamerykaninowski?–zapytałanistąd,nizowąd
najmłodszazkuzynek.Ciociawybawiłamnieododpowiedzi.
–TatoDanny’ego,wujekJaxon,jestAmerykaninem,słonko.Jego
mama,czylimojasiostraDominika,jestPolką,takjakja.Dannymówi
ipopolsku,ipoangielsku–zwróciłasiędoczterolatki.–Danny,
wybaczJulce,żecięniepamięta.Kiedyostatniosięwidzieliście,miała
zaledwietrzylatka.
–Niemasprawy–odparłem.Samniepamiętałemimienia
dziewczynki.Wmojejrodziniejesttyledzieci,żeniesposób
spamiętać,ktosięjaknazywa,ktoilemalat,ktojestczyimdzieckiem.
Niebierzciemniezaidiotę,poprostuwidujemysięrazdoroku.
Nawszelkiwypadekprzeprowadziłemkrótkiwywiadiodświeżyłem
sobiedrzewogenealogiczne.Oileimionaresztydziewczyn
pamiętałem,otyleichwiekjużniekoniecznie.Wyjąłemtelefon
izanotowałem:„Julka–czterylata,Kasia–osiemlat,Milena
–dziewięćlat,Aneta–czternaścielat,Natalia–szesnaścielat(uwaga,
niebezpiecznaosoba!!!)”.Wypytałemteżodatyurodzin,naszczęście
żadnazkuzyneknieobchodziłaichwciągunajbliższychkilku
tygodni.Uff,obędziesiębezwizytywsklepiezzabawkami.
Podrodzewujekpokazywałmiokolicęitłumaczył,jakdojechać