Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.Pozbywamsięnianinumertrzydzieścijeden
Gdzietaprzeklętaszklanka?!Przecieżstawiałemjąnaparapecie!Pod
ziemięsięniezapadła,musiwięcbyćwpobliżu.Niewiem,gdzie
jąwcięło,przecieżparęminutwcześniejpiłemzniejsok.
–O,jest!–powiedziałemdosiebiezsatysfakcją,kiedy
spostrzegłemnaczyniestojącenaszafie.Niepamiętam,żebymjetam
stawiał,conieznaczy,żetegoniezrobiłem.Jestemjednąztychosób,
którepotrafiązostawićkluczewlodówcelubtelefonwszufladzie
zbieliznąipotemszukaćichprzezcałydzień.
Złapałemszklankęiprzyłożyłemjąotworemdościanydzielącej
mójpokójzsalonem,adojejdnaprzytknąłemucho,tworzącwten
sposóbniezawodnyprzyrząddopodsłuchu.Wsąsiednimpokoju
toczyłasięrozmowa,którejzażadneskarbyniemogłemprzegapić.
Usłyszałemznienawidzonygłosmojejguwernantki:
–…dalejpracowaćzpaństwasynem.Jestemzmuszona
zrezygnowaćzposady.Samipaństwowiedzą,żeodpoczątku
mieliśmyproblemy,aledziśmiarkasięprzebrała!Wponiedziałeknie
przyjdędopracy.
–Jestpanipewna?
–Absolutnie.
–Nocóż,wtakimraziebędziemymusieliposzukaćnowej
opiekunkidlaDanny’ego–stwierdziłamamastrapionymgłosem.
Przezułameksekundypoczułemukłuciewbrzuchu,którezwykle
towarzyszypoczuciuwiny.–Wporządku,szanujemypanidecyzję.
Teżniemamyznimlekko.
Ryoko,któranajwyraźniejniebyłajużmojąguwernantką,spojrzała
nazegarek.Aprzynajmniejtakmisięwydawało–wkońcujedynym
zmysłem,naktórymmogłempolegać,byłsłuch.Zamknąłemoczy,
żebylepiejsięskoncentrować.
–Och,dochodzidwudziestadruga!Namniejużczas.
Usłyszałemzgrzytkrzesełprzesuwanychpopanelach–
Ryokomusiaławstaćodstołu,arazemzniąmoirodzice.Chwilę
późniejgłosystałysięmniejwyraźne,uznałemwięc,żewszyscy
opuścilijużpomieszczenie.Podbiegłemdodrzwi,zgasiłemświatło
iwystawiwszypółgłowyzafutrynę,obserwowałemjednymokiem
hol.WoddaliRyokowkładałabuty.
–Życzępaństwupowodzeniazsynem…Dobranoc.
–Dobranoc,mamnadzieję,żejeszczesięzobaczymy.