Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MisterFultonniebyłzadowolony,żeDżekchcezostać
kup​cem,jakuro​śnie.
Wolałbym,żebybyłrolnikiemjakjegodziadekalbo
rzemieślnikiemjakja.Bokupiecwłaściwienicnierobi.
Anisieje,anibuduje;zawszetowyglądanakorzystanie
zcu​dzejpra​cy.
Zapominasz,mójkochanymówiłamatkaDżeka
żeprzecieżmoirodzicemająsklepiteżpracują
uczci​wie.
NotakprzyznawałmisterFultonalejednaktocoś
in​ne​go.
Itakrozmawialirodzice,kiedyDżekbyłbardzomały
inawetdoszkołyniechodziłjeszcze.WięcpewnieDżek
będziewolałwyjechaćpóźniejnawieś,gdzieowiele
przy​jem​niejniżwmie​ście.
Botrzebawiedzieć,żeamerykańskiemiastajeszcze
gorszeniżnasze.Wmiastachamerykańskichstrasznie
wysokiedomy,żejenazwanodrapaczaminieba
hałas,tłok,kurzidymokropne.IwogóleAmeryka
todziwnyświat.Amerykajestjakbynadole,jakbytam
ludziechodziligłowąnadół.Alenamsiętylkotakzdaje.
Ajużzupełniezpewnościąunichjestnoc,kiedyunas
dzień.Iwypada,żetamśpiąwdzień,awnocychodzą
doszkoły.Przyjemniebyłobypojechaćitedziwnerzeczy
samemuzobaczyć.Bozksiążkinigdysiętakdobrzenie
wie,jakkiedysięwidziwłasnymioczami.Nibyjakjakaś
baj​ka.