Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
inawetniepodniosłagłowyznadgrządki.Nagleusłyszała
jakiśobcygłosdochodzącyzpodwórza.
Zaciekawiona,odłożyłamotykęispojrzaławkierunku,
skąddobiegałarozmowa.
Zosiu!krzyknęła.Ktośdonasprzyjechał?
Odpowiedziałajejcisza.Zaniepokojona,jeszczeraz
zawołaławnuczkę,leczkiedynieotrzymałaodpowiedzi,
szybkimkrokiemudałasięnapodwórze.Przeddrzwiami
wejściowymidodomuparkowałwojskowygazik,obok
któregostałjakiśmundurowy.Mariannabyłaosobą
niewykształconą,alemundur,którynosiłjejnieżyjący
zięćLeopoldKociuba,zapamiętaładobrze.Mężczyzna
stałodwróconytyłeminiezauważyłnadchodzącej
Popielarczykowej.Kilkametrówdalej,zzadorodnejlipy
wyglądałyprzestraszonetwarzeZosiiMichała.Kiedy
zobaczyłynadchodzącąbabcię,rzuciłysiębiegiemwjej
kierunku.Mundurowywyciągnąłrękę,jednocześnie
odwracającsięwstronębiegnącychdzieci,jakbychciał
jezłapaćzaubrania,leczwtejsamejchwilidostrzegł
Marysię.Zasalutowałniedbaledodaszkaczapki
rogatywki.
ObywatelkaMariannaPopielarczyk?spytał.
Tak,aocosięrozchodzi?Mariannautkwiła
wmężczyźniezaniepokojonespojrzenie.Nigdywcześniej
goniewidziała.
Mundurowywyprostowałsylwetkę,anastępnieoparłsię
nonszalanckooboksamochodu.
Chodząsłuchy,obywatelko,żezabiliścieswojego
zięcia…Czytoprawda?
Mariannaściągnęłabrwiimocniejprzygarnęładosiebie
skupionewokółniejwnuki.Zauważyła,żeZosiauniosła
gwałtowniegłowęispojrzałananiąpytającymwzrokiem.
Aktopyta?!Wgłosiekobietydałosięwyczuć
zdenerwowanie,choćstarałasiępanowaćnademocjami.
PowiatowyUrządBezpieczeństwaPublicznego!Starszy