Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
copozostali.Korytarzznówsięrozszerzał,apotemnagle
koń​czyłpół​ko​li​ście.
VincentiMarabadaliścianyisufit.TymczasemTrask
rozglądałsięwokoło.Jednądłońopierałnabiodrze,
adru​gąprzy​trzy​my​wałswąol​brzy​miąku​szę.
Nietraćmytuczasupowiedział.Bądźmyczujni,
alesiępospieszmy.Maro,dajznać,jeśliponownie
od​nie​sieszwra​że​nie,żecośjestin​a​czej.
Ruszyliprędzejniżdotychczas.KilkachwilpóźniejMara
oznajmiła,żeznowuodczuwajakąśzmianę.Poparu
minutachdotarlidokolejnego,niemalidentycznego
śle​pe​goza​uł​ka.
Pierwszyrazwżyciudostajęklaustrofobiiwyznał
Vin​cent.
Jegotwarzlśni​łaodpotu.
Do​bremiej​sceso​biewy​bra​łeśsko​men​to​wałTrask.
ChybajednakrobimypostępyorzekłaMara,
wąchającpowietrze.Tylkoniewtakisposób,
doja​kie​goje​ste​śmyprzy​zwy​cza​je​ni.
Notowdro​gęprzy​na​gliłTrask.
Napotkalijeszczekilkaślepychzaułków.Ponieważ
cojakiśczaskorytarzstromowznosiłsię,opadałalbo
osobliwiezakręcał,Sethwiedział,żetrasawciążsię
zmienia,choćmogłosięwydawać,żechodzątam
izpo​wro​temmię​dzydwo​mapunk​ta​mi.
Wkoń​cuTraskode​tchnąłzulgą.
Pa​trz​cie,wy​glą​danato,żecośzna​leź​li​śmy.
Korytarzznówsięrozszerzał,takżetowarzyszemogli
stanąćoboksiebie.Tymrazemjednakprzednimi
otwierałasięprzepastnakomnata.Zatrzymalisię
wwejściu,byobejrzećogromnepomieszczenie.
Podobniejaktuneleoświetlałjerównyblask,wciąż
pozorniepozbawionyźródła.Przeciwległaścianabyła
za​okrą​glo​na,po​sadz​kapół​ko​li​sta,asu​fitskle​pio​ny.
Wewnęcenaprzeciwuczestnikówwyprawystałduży
posąg,apoobujegostronachmieściłysięgranitowe
misy.Rzeźbawykutazzielonkawegokamieniamiała
pociągłątwarzoprzejaskrawionychrysach.Wdłoni
trzymałazagiętąpłaskąpałkę.Podłożeprzedwejściem