Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dzieńdobrymłodzieży–dyrektorodkaszlnąłnerwowo.
–Dzień...do...bry–odpowiedziałachóremklasa,przecią-
gającsłowaniczymprzedszkolaki.
Tylkoonmilczał,zestrachuniemogącprzełknąćśliny.
–CudnyWespazjanjestobecny?–dyrektorskierował
topytaniedonauczycielki.
Chłopakścisnąłdrożdżówkętakmocno,żezmieniłasię
wsłodkąpapkę.
–Jest–rzekłanauczycielkapodłuższejchwili,niedocze-
kawszysiępotwierdzeniasamegozainteresowanego.–Wally,
wstań.
Cudnypowolisiępodniósł.
–Pójdzieszzemną–rzekłdyrektortonemnieznoszącym
sprzeciwu.–Paniprofesor,proszępodejśćdomojegogabi-
netuodrazupodzwonku.
–Dobrze–powiedziała.
Dyrektorodwróciłsięnapięcie.Wallyruszyłzanim.
Szlizdrugiegopiętranaparterwcałkowitymmilczeniu.
DwaczytrzyrazyCudnemuzdarzyłosięmiećkontaktzdy-
rektoremitenzawszemiałcośdopowiedzenia,zwyklebyły
tozdawkoweuwagi,alebyły.Tymrazemjednakniewypo-
wiedziałanisłowa.
Minęligłównewejście,weszliwkorytarzmiędzysa-
lamiaadministracją,ntunel”
,jaknazywałagomłodzież,
atozasprawąniemalżeegipskichciemnościspowijających
tomiejsce.Chłopakuśmiechnąłsiępodnosemnawspo-
mnieniewoźnego,któregocierpliwośćnieustanniewysta-
wialinapróbę,włączająclampywiszącepodsufitem.Coje
uruchomili,woźnyprzybiegałijewyłączał.Gdyznikał
wkantorku,ponowniewłączaliświatło,czekając,ażprzybie-
gnierazjeszcze.Zabawyprzytymbyłoconiemiara.
–Domojegogabinetu–dyrektorotworzyłdrzwiipuścił
Cudnegoprzodem.
26