Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tamstałojużdwóchmężczyzn.
KomisarzGrzegorzBanaś,wydziałkryminalnyKomen-
dyMiejskiejPolicjiwZielonejGórzejedenzmężczyzn,
dużoszczuplejszyoddrugiego,machnąłczymś,cozdaleka
mogłowyglądaćnapolicyjnąlegitymację.Atojestpodko-
misarzMichałWitkowski.
Drugipolicjantwykonałminimalnyruchgłową.Wtym
czasiedyrektorzamknąłdrzwiiusiadłwfotelu.
ZpodkomisarzemWitkowskimrozumiemysiębezsłów,
takwięcjabędęmówił,atysięmódl,żebypodkomisarzWit-
kowskiniepoczułsięwobowiązkuodezwać.Bojakpoczuje
sięwobowiązku,tobędzieznaczyło,żemarnytwójlosBa-
naśzrobiłpauzędlaspotęgowaniaefektu.Siadaj,chłopcze
pokazałrękąnakrzesłostojąceprzydyrektorskimbiurku.
Cudnyzająłmiejsce.Chciałpołożyćplecaknakolanach,
alewówczasprzypomniałomusięodrożdżówce.Wyjąłwo-
reczekzbezkształtnąmasąitrzymałgowręku,niewiedząc,
coznimzrobić.
Taknamarginesie:wszystkiegonajlepszegowdniuuro-
dzinrzekłnagleBanaś.
Dziękuję,aleurodzinymiałemwczorajodpowiedział
machinalnienastolatek.
Tojawiemspokójwgłosiekomisarzamiałwsobienie-
malcośmistycznego.
Zostałemwezwanydogabinetupanadyrektorawtrakcie
ważnegosprawdzianuzkonstrukcjibudowlanychtylkodla-
tego,żebyściepanowiezłożylimiżyczenia?Wallywypalił
nibynabezczelnego,alebystryobserwatorwyczułbyniepo-
kójwgłosie.
AzarównoBanaś,jakiWitkowskinależelidotegotypu
widzów.Międzyinnymidlategobylijednymznajlepszych
zespołówpracującychprzyzabójstwach.
Niełatwiejbyłobyjewysłaćpocztą?grałdalejCudny.
27