Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cześć,buraku.Posprzątałaśsamochód?
–AwięcDominic–zwróciłamsiędochłopakałamliwymgłosem.
Zrobiłamkrokwprzód,zwiększającdystansmiędzysobąacholernym
basenem.–BardziejpasujeciBurak.Niemyślałeśotym,żeby
zmienićimię?
Brunetwywróciłoczami,przysiadającnajednymzleżaków,
iwestchnąłdyskretnie,przeczesującsobiewłosypalcami.Uniósł
głowę,patrzącprostonamojątwarz,azachwilęzlustrowałmniecałą,
zawieszającwzroknanogach.Odchrząknęłamznacząco,zwracając
tymnasiebiejegouwagę,iskrzyżowałamręcenapiersi,wpatrującsię
wzmęczonąibladątwarzchłopaka.
–Niedenerwujmnie,Anfrew.Jestemśpiącyiniemamzamiarusię
ztobąprzekomarzać.Jużwystarczającomniewkurwiłaś,wjeżdżając
miwsamochód.Nigdycitegoniewybaczę.
–Przeprosiłamcięipowiedziałam,żemożemytojakośzałatwić–
odparłam,zauważającnajegoczarnejbluziewyhaftowanąmaleńką,
czerwonąchmurę,którejkonturmieniłsięwodcieniubieli.
–Ajajużcipowiedziałem,żeniechcęodciebiepieniędzy–
odparłznudzonymtonem,rzucającpapierosapodnogi,którego
przydeptałbutem,anastępniewstał,wsuwającdłoniedokieszeni
dresów.–WszystkoOK?
–Jaksięnazywasz?–spytałam,pomijającjegopytanieigłośne
śmiechydobiegającezdomu.Podeszłambliżej,samabędąc
zaskoczonaswojąodwagą.–Dominic,alejaki?
–Japierwszyzadałempytanie.
Parsknęłamśmiechem,kręcączniedowierzaniemgłową.
Bowystarczyłojednozdaniewypowiedzianewmoimkierunku,aja
sięirytowałamtonemgłosu,zktóregoażkipiałowyższością
ilekceważeniem.Patrzyłamchłopakowiprzezchwilęwoczy,ale
szybkoodpuściłam,bojegobrązowetęczówkiwwiercałysięwmoje