Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
temperaturanazewnątrz,dlamniewodazawszebyłazimna.
Obserwowałam,jaktrzechchłopakówzbliżasięwmojąstronę,
ajedenznichprzysiadanatymsamymleżaku,naktórymsiedziałam
wcześniej.Piłpiwoilustrowałmojenogi.Zrobiłomisięniedobrze.
Drugi,niższychłopakstanąłobokipiłwódkę,którawyjątkowo
drażniłamniezapachem,jednakwogóleniesprawiła,żechłopaksię
krzywił.Najbardziejprzerażającybyłtenprzedemnąitym,czegosię
przestraszyłam,niebyłsamjegowzrost,botenzpewnościąsięgał
ponadstoosiemdziesiątpięćcentymetrów,aleoczy,którewręcz
wysyłałymiznaczącesygnały.
Ztrudemprzełknęłamgorzkąślinę.Czułam,jaksiępocęijakmoje
kreskinapowiekachsięrozmazują.Miałamwrażenie,żezarazmoja
panikamnieprzerośnie,chociażtaknaprawdęnicsięniedziało.
Poprostuwtymmomenciebyłamfrajerką,którąnigdyniechciałam
być.Dopadłomnieteżniesamowitezmęczenie,znużenie,zirytowanie
itenpieprzonystrach.
–Nocotaknicniemówisz?–zapytałchłopakznajdującysię
najbliżejmnie,wymachującwmojąstronębutelkąwódki.–Niemasz
językawbuzi?
Inagleodnalazłamwsobieodwagę,alemusiałamnaprawdę
mocnosięskupić,żebywypowiedziećchociażbyjednosłowo.
–Mam.Spieprzaj–warknęłam,mającnadzieję,żetenniesłyszy
wmoimtonienarastającejpaniki.
–Adlaczegoodrazutakagresywnie?–zadałmipytanieszatyn
siedzącynależaku.
Przeniosłamwzroknapijanegochłopaka,aletenskrzyżowałręce
napiersi,śmiejącmisięwtwarz.
–Zazwyczajtakjest,żedużoszczekającinajsłabsi–odpowiedział
muzamniekolega.
–Notojąucisziprzestanieszczekać.Nawetniktniezauważy.