Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ugniesięiteraz.
Przetarłaoczywierzchemdłoniihardospojrzała
wgórę.
–NaszawspaniałaAngelaniejestjużtakaidealna,co?
–zakpiłajednazdziewczynstojącychwoknie.–Jaktylko
kierowcacięzobaczy…
Cioswbrzuchspowodował,żeurwaławpółsłowa.
–Debilka!–warknęładoskulonejzbólukoleżanki
przywódczynigrupy.
TwarzAngelirozświetliłogromnyuśmiech.
Oszukałyją.Samochódjeszczenieprzyjechał,
awskazówkinazegarzewiszącymwholumusiałyzostać
przestawione,abydodatkowowprowadzićjąwbłąd.
Którytojużrazdałasięwkręcićtejpopapranejbandzie?
Przezostatnielatawzasadziepowinnanauczyćsię,
żeniemożewierzyćwanijednosłowoswoich
„koleżanek”,jakzwyklinazywaćjewychowawcy.
Chwyciłazarączkęidźwignęławalizkęzwyraźnym
stęknięciem.
Zeszładwaschodki,kiedyplecak–dotejporybujający
sięspokojnienajejramieniu–zacząłsięniebezpiecznie
zsuwać.Próbowałagoprzytrzymaćbarkiem,alezamiast
tegoopadłjeszczebardziej.Wrednyśmiechbyłych
współlokatorekprzybrałnasile.
Zacisnęłazęby.
–Możepomogę?
Angelaoderwaławzrokodschodówispojrzała
podejrzliwienamężczyznęwwyraźnieznoszonym,
jesiennympłaszczu.Pojawiłsięwzasadzieznikąd.Jeśli
wziąćpoduwagędzielnicę,wktórejsięznajdowali,oraz
jegoubiór,mogłazałożyćzdużym
prawdopodobieństwem,żemężczyznabyłzłodziejem
czyhającymtylkonato,abyukraśćcałyjejdobytek.
–Nie,dziękuję.Poradzęsobie–sapnęła,ponownie
unoszącwalizkędogóry.
Mężczyznaodsunąłsięusłużnie,żebyzrobićjejmiejsce.
Pokonałajeszczetrzyschodkiizulgąpostawiławalizkę
nachodniku.
–AngelaLair,jakmniemam?–odezwałsięponownie