Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
osiemnastulatżepewnegodniatuwrócę.
Pozamnąnikogoniebyłowpobliżu,aleciężkie
kościelnedrzwiniebyłyzamknięteiotworzyłamjebez
trudu.Wśrodkupanowałpółmrokprzezchwilę
miałamwrażenie,żejestzupełnieciemno,booczy
wciążmiałamprzyzwyczajonedooślepiającego
porannegosłońca.Nazewnątrzbyłupał,aletutaj
panowałprzyjemnychłód,awpowietrzuunosiłsię
znajomykościelnyzapachkurzuzmieszanego
zkadzidłem.ByłamsamawdomuBożymizpełną
świadomoścrejestrowałamkażdeniestosowne
plaśnięciesandałów,kiedyszłamposchodach
prowadzącychdoprezbiterium.Stanęłamprzedwielką,
obojętnątwarząJezusaizaczęłamsięmodlić,żebymoje
wynikiokazałysiędobre.Wtemapsydęwypełniło
światło.
Zaskoczona,odwróciłamsię.Ujrzałamchudego
chłopakamniejwięcejwmoimwieku.Stałobok
automatuzawieszonegonaścianie,doktóregonależało
wrzucićmonetę,żebyzapalićświatło.Wilgotnebrązowe
włosymiałzaczesanedotyłu,byłubranyjeszcze
bardziejnieodpowiednioniżja.Miałnasobieszorty
dobiegania,koszulkęiadidasy.Przezmoment
mogliśmyuśmiechnąćsiędosiebiealbonawetcoś
powiedzieć,aletachwilaminęłaizmieszani
odwróciliśmywzrokkuogromnemusklepieniu
pokrytemuzłotąmozaiką.Światłoznówzgasło
zgłośnymkliknięciem,wniestanowczo
iniespodziewanie,jakspojawiło.
Zerknęłamnazegarekmojeoczyznówmusiały
przywyknąćdomrokuudając,żechciałabym