Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Przeczytamcitwojewyniki.
–Nodobra,słucham.
–A,B,C…–wyrecytowałapowoliHope,jakby
ćwiczyłaalfabet.
–Wspaniale,prawda?–wtrąciłamama.
–Co?
–DostałaśAzangielskiego,Bzhistoriisztuki
iCzfilozofiiireligioznawstwa.
–Nieżartujesz?–Miałamzapewnionemiejsce
naUniversityCollegeLondon,podwarunkiem
żedostanędwaBijednoCnamaturze,więc
poradziłamsobielepiej,niżbyłotrzeba.
Wychyliłamsięspoddaszkubudkitelefonicznej,żeby
pokazaćDolluniesionywgórękciuk.Podrugiejstronie
słuchawkimamamigratulowała,aHopewtórowałajej
wtle.Wyobraziłamsobie,jaksiedząobiewkuchni
obokpółkinapamiątkizwycieczek.Stoitamtalerz
znapisem
Dziśjestpierwszydzieńresztytwojegożycia.
Dollzaproponowała,żebyśmyuczciłydobrewieści,
przepuszczającnaszeostatniepieniądzenabutelkę
spumante
przyPiazzaSignoria.Miaławięcejpieniędzy
odemnie,bouczyłasięwtechnikumijednocześnie
dorabiaławsaloniekosmetycznym.Czaiłasię,żeby
znówusiąśćprzyjednymzpiekielniedrogichstolików
naświeżympowietrzu,odkądnieświadomie
przepuściłyśmynaszcałodziennybudżetnajedno
cappuccinoprzyplacuŚwiętegoMarkawWenecji.Już
wwiekuosiemnastulatDollmiałasłabośćdoluksusów.
Alebyładopierodziesiątaranoiuznałam,żenawet
gdybyśmysięniespieszyły,wciążmiałybyśmymnóstwo
czasudonocnegopociągudoCalais,adotegojeszcze