Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tojużniejesttwójkrajszerokimiałwzwyczaju
mówićAleksander,mójstarszybrat,słyszącznajomą
melodię.
Czytomajakieśznaczenie?zapytałemkiedyś.
Dlaciebienie,bratodpowiedziałAleksander.Ale
dlamnieowszem.
Aleksandraniebyłowtedywdomu.Mówiłprzezte-
lefon,chciałzamienićzmatkąkilkasłów,jakzawsze
wniedzielnepopołudnie,aletymrazemnatknąłsię
namnie.Matkabyłanaurodzinachswojejkoleżanki.
AleksanderdzwoniłzGroznego.Byłnawojnie.Dzisiaj
teżniebędziegoznami.Anizemną,anizmatkąioj-
cem.Mimożedawnoosiągnęliśmywiekpełnoletni,nie
wyobrażaliśmysobiewitaniaNowegoRokubezrodzi-
ców.Naimprezęwyruszaliśmydopieropopółnocy.Tak
chcieliśmy,mysami.Takąstworzyliśmysobietradycję,
którejdziśjedenzbraciniedotrzyma.Aprzecieżdziś
byłszczególnyNowyRok.Zwiastowałwielkiezmiany.
Jeszczedodzisiejszegopołudniatedomniemanezmia-
ny,naktóreczekalichybawszyscy,wiązałysięznadej-
ściemnowegotysiąclecia.Alejednowydarzeniezbiło
ludziztropu.Zmieniłotoroczekiwańnarodu,zaska-
kującipozostawiajączapięćdwunastawstaniezadzi-
wieniainieeleganckiejpoufałości,zktórąniedokoń-
cawiadomo,cozrobić.Nobojaktakmożna?Zmiany
miałynadejśćopółnocy.Aniewpołudnie,dwanaście
godzinprzedMilenium.Nierobisięludziomtakich
rzeczy.Nietraktujesiętakcałegonarodu,zgromadzo-
negowkuchniachiszykującegosiędoprzywitaniano-
wegotysiąclecia.Jegonadejściemogłosięschowaćze
swojąważnością.
13