Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żebyzłagodzićto,cozachwilęnastąpi–zdecydowałam,żezostanę
tunanoc–oznajmiam.
–Nierozumiem.–Wydajesięskonsternowany.
–Usiłujęzrozumiećkilkarzeczy,atucałkiemdobrzemiidzie.
–Cozrozumieć?
Najpierwmuszęwiedziećsama.
–Późniejcipowiem.Jutro.
Rozłączyłsię.Opadamnanajbliższekrzesło.Odrzucammyśl
oKonradzie,tomożepoczekać.Coprzydarzyłomisięwpokoikach
dziecięcych?Czytobyłyrzeczywistewspomnienia,czypodwpływem
miejscrozmazaneobrazyprzybrałykonkretnąformę?Amożeumysł
płatamifigle?Usiłujęsięskoncentrować,wrócićdotamtychczasów.
Nieulegawątpliwości,żeposzłamnagórę,jestemteżpewna,
żewynikłaztegojakaśawantura.Cobyłopóźniej?Kołacze
mipogłowierozmowazmamą.
–CiociaMatyldamiaładwojedzieci,któreumarły.Właśniedoich
pokojówweszłaś.
Czujęprzerażenie,jakiegodotejporynieznałam.Niesądziłam,
żedziecimogąumierać,chybażewbaśniach.
–Umarły?Dlaczegoumarły?
–Chorowały.
–Jateżmogęumrzeć?Czasemchoruję.
Mamausiłujemnieprzytulić,alewyrywamsię.
–Tychorujeszinaczejniżjejdzieci.Niezagraża
ciniebezpieczeństwo.–Przerywanachwilę,jakbychciała,żeby
todomniedotarło,poczymciągnie:–Ciocianadaltoprzeżywa.Nie
powinniśmypogłębiaćjejbólu.Nigdyjużniechodźnagórę.Nigdy.
Takbyło?Wtedypierwszyrazdowiedziałamsięośmierci
kuzynów?Naprawdęprzejęłomnietotakągrozą?Wkażdymrazie
rzeczywiścieniezdarzyłomisięjużpójśćnagórę.Mamabardzomnie
pilnowała,kiedybyliśmyuciotki.Nawetgdybyłamdorosła,
wyczuwałamnasobiejejzaniepokojonywzrokzakażdymrazem,
kiedyodwiedzaliśmyMat.Tograniczyłozobsesją,uświadamiam
sobie.
Ponowniewłączamodkurzacz.Gdydocieramdokuchni,kotygdzieś
uciekają,okazujesię,żenielubiąhałasu.Wciągamsięwrytm
sprzątania,przestajęroztrząsaćprzeszłość.Dochodzędosypialni,
patrzęnapodwójnytapczanizastanawiamsięprzelotnie,czy