Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–UPA?
–Ktotowie.–Czerwińskiwzruszyłramionami.–Informatorzy
wskazująnaczotę„Orła”isotnię„Bira”,aleraczejwokolicznych
lasach.Ot,spokojnawieś.
–Spokojnawieś,powiadacie…–westchnąłmajor.
Coprawdasampowiniendokładnieprzejrzećraportywywiadu,
donosysąsiadówimapyzzaznaczonymiruchamisotniUkraińskiej
ArmiiPowstańczej,alemiałtowdupie.Zostałskierowanytutajtylko
dlatego,żebyłjużoficeremwprzedwojennejPolsce,atakichRosjanie
nienawidzili.Niewdzięcznezadanie,jakiemuwyznaczono,
doprowadzałogodoszału,urągałohonorowioficeraWojska
Polskiego,no,aleprzecieżterazbyliwLudowymWojskuPolskim,
tworzecałkowiciepodległymStalinowi.Naszczęścietowarzyszący
muchorążydoskonalezdawałsobiesprawęztegonastawienia,aże
wtrakciemarszunaBerlinzżylisięniemaljakbracia,toteraz
spokojniezałatwiałzaniegokwestieprzygotowania.
–Wódki,obywatelumajorze?–Pytaniebyłoczystoretoryczne,
boCzerwińskijużtrzymałbutelkęwręce,akierowcawyjmował
zeschowkaszklanki.
–Lej,Marcelku–odparłKoroniewski,poczymprzyłożyłdooczu
lornetkęispojrzałnawieśzatopionąwmiękkimsłońcuzachodzącym
nadBieszczadami.
Drewnianechaty,zwaneprzezmiejscowychchyżami,bardzo
pasowałydokrajobrazupełnegozielonychlasówibłękitnegonieba.
Przysadzistechałupyotaczaływielkąlipę,którastaławcentrumwsi,
wokółobejśćkrzątalisięgospodarze,zganianokrowyzpól.
Wpodmokłejczęściwsidzieciarniazabierałasiędozganianiagęsi
ikaczek.Spojrzałwlewo,alekopułycerkwiledwiemajaczyłyprzez
gęstelistowie,przebijałysięjedyniesłoneczneodblaskiodbite
odwypolerowanejblachy.
Lornetkazawisłanaskórzanympaskuimajorwyciągnąłdłoń
pokieliszek.
–„Wsispokojna,wsiwesoła!Którygłostwejchwalezdoła?”–